Złoty wyszedł wczoraj z poważnych tarapatów. Za euro płacono wczoraj nawet 4,24 zł, jednak dzięki nowej prognozie Komisji Europejskiej dla naszego PKB udało się odrobić straty.
Początek tygodnia w wykonaniu złotego nie był dobry. Nasza waluta od początku sesji mocno traciła na wartości, wraz z GPW i innymi parkietami w Europie. Zaskakująco zachowywał się dolar, który zaczął piąć się w górę. Tym samym kurs USD/PLN mocno zyskał, aż do 2,91 zł za dolara.
Co jednak najważniejsze – podczas sesji euro przebiło bardzo ważny poziom 4,2 zł, co oznaczało duże prawdopodobieństwo kontynuacji wzrostów wspólnej waluty i de facto odwrócenia trendu mocnego złotego w krótkim terminie. Z pomocą przyszła nam jednak Komisja Europejska, która przedstawiła nowe prognozy dotyczące PKB Polski w tym roku. Tak jak się spodziewano zostały one podwyższone, do 1 procenta. W przypadku tak mocnego osłabienia naszej waluty nawet i taka – zgodna z oczekiwaniami – informacja okazała się na wagę złota.
Złoty odrobił dużą część strat, schodząc poniżej poziomu 4,2 zł za euro i 2,9 zł za dolara. Zadziałać mógł także pewien czynnik pozytywnego zaskoczenia – niektórzy inwestorzy spodziewali się negatywnych wypowiedzi Komisji na temat naszej sytuacji budżetowej. Co więcej KE podniosła prognozy inflacji w Polsce do 3,8 proc. – co również wzmacniało złotego. RPP będzie bowiem wkrótce myśleć trochę mniej o kryzysie, a właśnie o inflacji, która jest wysoka i nie chce póki co spadać. To oznacza wzrost stóp procentowych, prawdopodobnie na początku przyszłego roku.
Poniedziałkowa sesja mogła napędzić więc sporo strachu szczególnie, że także frank szwajcarski osiągnął poziom aż 2,8 złotych. Wszystko skończyło się jednak dosyć dobrze. Nie można jednak zaprzeczyć, że na rynku robi się nerwowo, co nie rzutuje dobrze na kontynuację rosnącego trendu naszej waluty.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo