„Na lokacie z funduszem inwestycyjnym banki oferują klientom nawet 10 proc. zysku w skali roku – wynika z raportu przygotowanego przez Open Finance. Tak wysokie oprocentowanie proponują: Polbank i MultiBank. Faktycznie jednak na lokatę trafia tylko część z wpłaconych pieniędzy. Reszta trafia do wybranego lub wybranych funduszy inwestycyjnych.
– Wielu klientów łapie się na ten chwyt marketingowy, bo widzi w reklamach 10 proc. zysku w skali roku. Nie ma żadnej gwarancji, że zysk na tym poziomie będziemy mieli na całości powierzonych środków, bo wyniki funduszy mogą być różne – mówi Marek Zuber z Dexus Partners.”, czytamy w „GP”.
„– Lokaty z funduszem inwestycyjnym to dobry produkt finansowy. Jednak często jest on w zły sposób reklamowany przez banki. Najczęściej bowiem promują tylko część depozytową produktu – mówi Maciej Kossowski z Wealth Solutions. Tymczasem na część depozytową można przeznaczyć góra połowę inwestowanych środków, a czasem nawet najwyżej 25 proc.”, pisze gazeta.
„– Generalna zasada jest taka, że im mniej środków idzie na samą lokatę, tym wyższe oprocentowanie może zaproponować bank. Wysokie oprocentowanie części depozytowej służy często jako haczyk na klienta – mówi Mateusz Ostrowski.”, podaje dziennik.
Najlepiej oprocentowane lokaty terminowe przynoszą obecnie gwarantowany zysk w granicach 6 proc. w skali roku. Coraz więcej osób rozgląda się jednak za alternatywnymi produktami umożliwiającymi pomnożenie kapitału. Warto pamiętać, że inwestycja w jednostki funduszy niesie za sobą pewien element ryzyka. Osoba odkładająca oszczędności na zwykłej lokacie od samego poczatku dokładnie wie, ile zarobi po upływie terminu zapadalności.
Więcej na ten temat w „Gazecie Prawnej” w artykule Romana Grzyba pt. „10 proc. z lokat? Chwyt marketingowy”.
WB