Gdy złoty od miesiąca nie potrafi pójść ani w górę ani w dół niełatwo jest mówić o kontynuacji trendu. Miniony tydzień nie rozstrzygnął co będzie się dziać z naszą walutą w najbliższym czasie.
Przez ostatnie pięć dni złoty wahał się sporo: od 4,13 do 4,06 zł w stosunku do euro. Ostatecznie udało się przebić okrągłą granicę 4,1 w piątek i to właściwie rzutem na taśmę. Tak trzeba interpretować pozytywną niespodziankę danych GUS – PKB w II kw. wzrósł o 1,1 proc. w skali roku, o 0,6 pkt. proc. więcej niż przewidywano. Gdyby nie to zaskoczenie złoty prawdopodobnie pozostałby powyżej wspomnianego poziomu.
Mimo że cały tydzień zakończyliśmy wzrostem kursu naszej waluty na głównych parach, to wciąż nie widać rozstrzygnięcia: czy trend wzrostowy będzie kontynuowany, czy być może nastąpią złe czasy dla naszej waluty.
Wydawało się, że minione pięć sesji przyniosą odpowiedź na to pytanie, bo byliśmy świadkami szeregu ważnych publikacji makroekonomicznych z PKB Polski na czele. I co? I nic. Cały czas obowiązuje trend boczny, a wraz z nim poziomy 4,06 na euro i 2,82 na dolarze jako najbardziej kluczowe. Co więcej – z każdą nieudaną próbą ich przebicia zyskują one na znaczeniu. Ma to oczywiście swoje dobre i złe strony: jeśli złotemu uda się je przebić, sygnał do wzrostów naszej waluty będzie tym bardziej mocny.
Wydaje się zresztą, że inwestorzy walutowi chętnie by je kontynuowali, ale nie pozwala im na to sytuacja na światowych parkietach. Ubiegły tydzień to bowiem także zastopowanie indeksów: amerykański S&P bardzo leniwie poruszał się wokół 1030 pkt., a WIG20 – trochę bardziej nerwowo – wokół 2250 punktów. Co ważne jednak – wciąż nie widać oznak korekty, która z pewnością przyczyniłaby się do spadków złotego. Także ropa naftowa, która jest kluczowa dla dolara – nie chce spaść, ale też przebić trwale 74 dol. za baryłkę.
Co czeka więc złotego? Najwygodniej założyć kontynuację ruchu w bok. Myślę, że i to będzie sukcesem. Co bowiem miałoby napędzić inwestorów do dalszych zakupów? Ostatnio były to dane z Europy, a dokładnie z Niemiec i Francji. Także Azja dodała swoje trzy grosze.
W tym tygodniu zaskoczyć mogłyby dwie informacje: dane PKB w Eurolandzie, które poznamy w środę oraz dane z rynku pracy w USA w piątek. Te ostatnie być odebrane negatywnie, bo zapewne wielu ekonomistów zbyt optymistycznie podeszło do danych poprzednich, gdy stopa bezrobocia wzrosła tylko do 9,4 proc. zamiast do 9,6 procent. Nie jestem pewien czy rynek znajdzie już teraz kolejny wózek, na którym będzie mógł jechać w górę.
Z tego wszystkiego wynika przynajmniej jeden pozytyw: złoty jest stabilny, przedsiębiorcy mają więc bardziej przewidywalne przychody, a kredytobiorcy – raty kredytów.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo