Jesteśmy jedynym krajem w Europie, który znalazł się nad kreską. Na przykład gospodarka niemiecka skurczyła się o 5,9 proc., litewska zaś aż o jedną piątą. Przedstawiciele opozycji komentują złośliwie, że to prawdziwy cud Tuska. Cud, bo rząd nic nie robi w walce z kryzysem. Zdaniem premiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego, którzy pochwalili się wczoraj wynikiem w budynku warszawskiej giełdy, jest oczywiście inaczej.
– Polska najskuteczniej walczy z kryzysem. Zachowaliśmy optymizm i to poskutkowało – przekonywał premier na tle ekranu z mapą Europy, na której tylko Polska była zaznaczona na zielono z dodatnim wynikiem. – Gdybyśmy mnożyli wydatki, jak chciała tego opozycja, lub obniżyli podatek VAT, jak chciał prezydent, to dzisiaj Polsce groziłoby bankructwo – dodał Donald Tusk.
Zdaniem ekonomistów dobry wynik zawdzięczamy eksporterom i wciąż wysokiej konsumpcji Polaków, którzy nie przestraszyli się recesji. Polska miała także dużo szczęścia. Eksporterom pomógł słaby złoty, który równocześnie wykurzył zagraniczne towary ze sklepowych półek, robiąc miejsce krajowym. Nasze fabryki motoryzacyjne skorzystały na zagranicznych programach dopłat do sprzedaży aut. Banki zaś nie zdążyły się zatruć toksycznymi instrumentami finansowymi zza oceanu.
– Przy pnącej się w górę sprzedaży detalicznej i produkcji można powiedzieć, że w gospodarce drgnęło. Znów zwiększają się też wpływy z podatków – powiedział nam Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. To zaś oznacza lepszą, niż prognozowano, sytuację budżetu i mniejsze cięcia wydatków w przyszłym roku.
– Niezłe zachowanie polskiej gospodarki w czasie kryzysu paradoksalnie wynika z jej słabości, a nie z atutów. Przede wszystkim jesteśmy gospodarką zamkniętą, mamy słabo rozwinięty eksport – studzi entuzjazm ekonomista Dariusz Rosati w wywiadzie dla Money.pl.
Poprawa w gospodarce nie oznacza jednak, że kłopoty się skończyły. Bezrobocie wciąż rośnie, choć jak obiecywał wczoraj premier Tusk, nie powinno przekroczyć 13 proc. Nie wiadomo też, jak szybko z recesji wyjdą Niemcy i Francja, nasi strategiczni partnerzy handlowi w Unii Europejskiej. Jeśli zapaść gospodarcza potrwa tam długo, odbije się to na naszym eksporcie. A to on jest dziś jednym z głównych motorów polskiej gospodarki.
Na razie analitycy banków inwestycyjnych, jeszcze niedawno wieszczący nam bolesną recesję, rewidują szacunki. Wczoraj Raiffeisen Bank podniósł swoją prognozę ze spadku PKB o 0,8 proc. na tej wielkości wzrost. Polski wynik zrobi wrażenie za granicą. Do ministra Rostowskiego dobijają się zagraniczni dziennikarze dociekający, na czym polega polski fenomen.
Paweł Różyński