Zamiast oczekiwanej korekty rynek rośnie piąty miesiąc z rzędu. Załamanie formacji głowy z ramionami może uśpić czujność inwestorów.
Za nami kolejny bardzo udany miesiąc na rynkach akcji, w tym oczywiście także na warszawskiej giełdzie. Wbrew powszechnym opiniom, że po czterech kolejnych miesiącach wzrostów rynek czeka głębsza korekta, lipiec okazał się drugim po kwietniu najlepszym miesiącem dla posiadaczy akcji. Główny indeks WIG20 zyskał na wartości kolejne 14,8 proc. osiągając najwyższą wartość od 9 października 2008 r. Tak dobry wynik to przede wszystkim zasługa silnego wzrostu na globalnym rynku akcji, z jakim mieliśmy do czynienia w drugiej połowie miesiąca. Przez pierwsze 2 tygodnie lipca rynek faktycznie pogrążony był w korekcie, a indeks rysował niebezpieczną formację głowy z ramionami, która groziła odwróceniem wzrostowej tendencji rozpoczętej w drugiej połowie lutego. Przełom nastąpił 13 lipca, kiedy indeks WIG20 naruszył kluczowe wsparcie na poziomie 1774 pkt. Mogło się wtedy wydawać, że jest to sygnał do pogłębienia korekty. W większości komentarzy ich autorzy sugerowali spadki przynajmniej w okolice 1600-1700 punktów. Tymczasem dynamiczny powrót WIG20 powyżej 1900 punktów dość szybko rozwiał wątpliwości, a wcześniejsze sygnały sprzedaży okazały się pułapką. W konsekwencji nastroje na rynku podlegały bardzo silnym wahaniom, od strachu o powrót bessy do euforii zakupów połączonej z przesuwaniem podaży na wyższe poziomy.
Głównym pretekstem agresywnej fali zakupów pozostawały i dalej pozostają coraz większe oczekiwania co do wychodzenia światowej gospodarki z największej od czasów II wojny światowej recesji. Wydawało się, że kolejne odczyty wskaźników wyprzedzających mogą już nie być tak optymistyczne jak w kilku poprzednich miesiącach, jednak ostatnie odczyty wciąż dostarczają inwestorom kolejne porcje paliwa. W Polsce wskaźnik PMI dla sektora przemysłowego wzrósł w lipcu do wartości 46,5 pkt., najwyższego poziomu od czerwca 2008 r. Co prawda wartość wskaźnika poniżej 50 w dalszym ciągu sygnalizuje jeszcze spadek kondycji sektora przemysłowego, jednak w najwolniejszym tempie od kilkunastu miesięcy. Pod względem stopy zwrotu nasz rynek akcji wyróżniał się pozytywnie na tle indeksów rynków rozwiniętych. Ma to również związek z wyraźnym umocnieniem się złotego w relacji do głównych walut. Tylko w lipcu rynkowy kurs euro i dolara stracił na wartości odpowiednio o 7,0 i 7,5 proc. Oczekiwana aprecjacja naszej waluty przybrała na sile po zakończeniu I półrocza zarówno dzięki wzrostowi apetytu na ryzyko (większy sentyment do rynków wschodzących), jak też w związku z gasnącym problemem opcji walutowych. Coraz więcej zagranicznych instytucji finansowych publikuje optymistyczne raporty dla kondycji polskiej gospodarki jak też dla kursu walutowego. Z jednej strony opinie te potwierdzają większą odporność naszej gospodarki na światowy kryzys, z drugiej jednak trudno zapominać o negatywnej kampanii prowadzonej przez te instytucje jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy zachodnie banki grały na osłabienie złotego. Teraz lepsze postrzeganie Polski wygląda na działania zgodne z interesem tych instytucji czyli z grą na umocnienie złotego. Tym bardziej więc ostrożnie należy podchodzić do zmiany zdania jednego z najbardziej kontrowersyjnych graczy jakim jest JP Morgan. W najnowszym raporcie analitycy tego banku podnieśli prognozę wzrostu PKB dla Polski w 2009 roku z minus 1,0 proc. do 0,0 proc., a na 2010 rok z +1,8 proc. do +2,5 proc.
Biorąc pod uwagę fakt, że lipiec był już piątym z rzędu miesiącem o dodatniej stopie zwrotu dla indeksu WIG20, prawdopodobieństwo że także kolejny miesiąc pozwoli inwestorom podliczać zyski nie jest duże. W ostatnich 10 latach dłuższa sekwencja miesięcy wzrostowych wystąpiła tylko 2 razy (marzec-sierpień 1999 oraz listopad 2005-kwiecień 2006). W obu przypadkach późniejsza korekta była bardzo dynamiczna, a miesięczne spadki WIG20 wyniosły 15,9 proc. we wrześniu 1999 r. oraz 11,9 proc. w maju 2006 r. Ostatnie wzrosty na rynkach z ustanowieniem kolejnych tegorocznych maksimów niewątpliwie wyglądają imponująco. Trzeba jednak mieć świadomość, że przy obecnych poziomach, które zostały osiągnięte przede wszystkim na fali oczekiwań poprawy gospodarczej bez potwierdzenia za strony danych twardych, znacząco wzrosło ryzyko inwestycyjne tak w krótkim jak i średnim terminie. Indeks WIG20 odrobił już 1/3 strat poniesionych od października 2007 r. do lutego 2009 r. Obecne odreagowanie bessy ma duże podobieństwo do pierwszego odreagowania poprzedniej bessy 2000-2001 r. zaczynając od skali odrobienia wcześniejszych strat, przez styl zwyżki, a kończąc na podobieństwie danych makroekonomicznych. Wtedy również rynek wykonał silny wzrost po wcześniejszej fałszywej formacji głowy z ramionami, co dokonało się przy rosnących wskaźnikach optymizmu przy wciąż słabych danych twardych. Ustanowienie nowych maksimów okazało się jeszcze większą pułapką niż wcześniejsza oparta na wykreślonej formacji głowy z ramionami. W efekcie WIG20 rozpoczął półroczny spadek, który cudem nie przełamał poprzednich minimów w ślad za rynkami rozwiniętymi. Trudno obecnie oczekiwać powtórki takiego scenariusza, ale po naprawdę sporym wzroście i wykupieniu rynku czujność inwestorów wydaje się wskazana.
Jacek Rzeźniczek
Źródło: Secus Asset Management SA