Ostatnia dekada czerwca ponownie ożywiła dyskusję o możliwej większej korekcie na rynku akcji po ponad 60 proc. wzroście WIG20, którą to drogę indeks pokonał w przeciągu ostatnich czterech miesięcy. Bezpośrednią przyczyną powrotu wątpliwości co do kontynuacji trendu wzrostowego stała się solidna przecena akcji, jaką oglądaliśmy w poniedziałek 22 czerwca, kiedy główny indeks giełdy stracił na wartości aż 6,2 proc.
Warto zauważyć, że był to największy jednodniowy spadek od 17 lutego czyli od początku potężnej fali wzrostowej oraz drugi największy spadek w tym roku. Ton komentarzy po sesji wskazywał na spory pesymizm. Przeważał pogląd o początku większej korekty, pojawiały się szacunki jej głębokości (przeważnie 1600-1700 pkt.). Tymczasem kolejne dni pokazały, że tak naprawdę rynek nie chce spadać, a przynajmniej nie od razu. Sprzyjała temu końcówka jednocześnie miesiąca, kwartału i półrocza czyli powszechnie znany efekt window dressing, a także oczekiwanie na pojawienie się na rynku nowych kapitałów na początku kolejnego kwartału. W przeszłości dość często mocno spadkowe sesje po okresie długiego i silnego wzrostu występowały w dołkach lokalnych korekt trendu wzrostowego. Jak to wygląda obecnie? Czy po kilku spokojniejszych sesjach negujących (choć nie do końca) ten 6,2 proc. spadek WIG20 z poniedziałku 22 czerwca czeka nas powrót do korekty, czy też rynek powróci na ścieżkę wzrostu?
Cenną wskazówką w perspektywie najbliższych sesji może być rynek surowców pozostający w dość silnej dodatniej korelacji z rynkami akcji. Nic dziwnego, że ta silna przecena na GPW pojawiła się właśnie 22 czerwca. Tego dnia duży spadek o 4,3 proc. zanotował kurs ropy naftowej (najwięcej od ponad 2 miesięcy). O 3,9 proc. spadły także ceny miedzi. Wpływ spadających cen surowców na notowania PKN Orlen, Lotosu oraz KGHM był spory i to właśnie te spółki w najbardziej dotkliwy sposób odczuły skutki korekty. Wcześniej ceny ropy i miedzi zanotowały szczyt 11 czerwca. Z kolei szczyt WIG20 w cenach zamknięcia przypadł na 12 czerwca, zapewne z powodu braku sesji 11 czerwca w święto Bożego Ciała. Podobnie użyteczny może być kurs eurodolara pozostający w korelacji z surowcami oraz obrazujący bieżącą skłonność do ryzyka. Obecne wahania w strefie 1,40-1,41 EUR/USD można uznać za poziom neutralny w krótkim terminie. Ewentualne umocnienie euro powinno sprzyjać surowcom oraz rynkom akcji, z kolei osłabienie powinno oddziaływać przeciwnie.
Inną wskazówką może być także zmienność nastroju, choć w tym przypadku znacznie trudniej jest ten stan mierzyć jakimś konkretnym wskaźnikiem. Od początku maja kiedy WIG20 po raz pierwszy przekroczył poziom 1900 punktów trwa „zaklinanie” większej korekty i nie sposób zaprzeczyć, że od kilku tygodni jest to scenariusz bazowy. Jak powszechnie wiadomo taka jednomyślność zwykle nie służy realizacji zakładanego scenariusza, który oczekiwany jest zresztą nie tylko przez liczne grono komentatorów, ale także zarządzających. Tyle tylko, że owa jednomyślność po kilku tygodniach bezowocnego oczekiwania na korektę zaczyna być już również wątpliwa. Coraz częściej bowiem słychać głosy, że skoro wszyscy wieszczą spadki, to rynek nie spadnie. Taki pogląd to nic innego jak przechodzenie niedawnych niedźwiedzi do obozu byków, co z kolei sprzyjałoby jednak spadkom na giełdach. Istotne zatem wydaje się zachowanie rynku w podczas kilku pierwszych sesji lipca. Do tej pory zachowanie rynku na początku miesiąca było zgodne z kierunkiem średnioterminowej tendencji wzrostowej. Tak było na początku marca, kwietnia, maja oraz czerwca. Bardzo możliwe więc, że losy 4 miesięcznego trendu wzrostowego rozstrzygną się właśnie w trakcie najbliższych sesji.
Z technicznego punktu widzenia obecne wahania w strefie 1800-1900 punktów to stan neutralny. Silny spadek WIG20 z 22 czerwca doprowadził co prawda do przełamania wzrostowej linii trendu, ale to za mało by uznać, że ten trend się odwrócił. Do takich wniosków prowadziłby ewentualny spadek poniżej poziomu majowej konsolidacji indeksu z minimum na wysokości 1774,89 pkt. Powstałaby wówczas formacja głowy z ramionami zapowiadająca odwrócenie trendu. To jednak jak na razie dość odległa i wyłącznie teoretyczna perspektywa, choć potencjalnie możliwa do realizacji. Alternatywą jest natomiast powrót powyżej majowej konsolidacji z maksimum na poziomie 1920,39 pkt., co z dużym prawdopodobieństwem wiązałoby się również z testowanie maksimum z połowy czerwca (2042,70 pkt.). Prawdopodobieństwo realizacji obu tych scenariuszy wydaje się podobne.
Komentarz:
Jacek Rzeźniczek, Główny Analityk, Secus Asset Management SA
Źródło: Secus Asset Management SA