Prawie 25-stopniowa temperatura za oknem niezmiennie i przyjemnie przypomina nam, że okres wakacyjny zbliża się wielkimi krokami. Niestety ogromna przecena, która dotknęła naszą walutę na przestrzeni ostatnich 10 miesięcy, spowodowała, że wyjazdy zagraniczne praktycznie we wszystkich, światowych kierunkach będą dla Polaków znacznie bardziej kosztowne niż rok temu.
Nasza waluta była najmocniejsza w zeszłorocznym okresie wakacyjnym, na przełomie lipca i sierpnia, potem niestety było już tylko gorzej. Na pocieszenie pozostaje fakt, że w obecnej chwili i tak jest ona wyraźnie mocniejsza niż jeszcze 17-18 lutego br. bo Od tego czasu kurs EUR/PLN spadł o prawie 11%, a kurs USD/PLN zniżkował o ponad 18%. Porównanie kursów średnich NBP („Tabeli A kursów średnich walut obcych” pomiędzy 21 maja 2008 r. a 21 maja 2009 r.) pokazuje, że rodzima waluta w przeciągu roku straciła aż do 32 z 34 głównych walut. Kurs euro wzrósł w tym czasie o 30,3% z 3,3836 do 4,4079, a kurs dolara skoczył aż o 48,9% z 2,1522 do 3,2049. Złoty najsilniej stracił jednak do japońskiego jena, bo aż 62,6%.
Czy oznacza to, że Polacy zmuszeni będą całkowicie zrezygnować z zagranicznych wojaży? Otóż okazuje się, że niekoniecznie. Porównując stosunek jakości do ceny, bez trudu nadal można odnaleźć oferty biur podróży, które i tak będą bardziej opłacalne od analogicznych ofert krajowych, a ponadto będą spełniały warunek konieczny – gwarantowały dobrą pogodę. Co więcej, w stosunku do dwóch światowych walut złoty w ciągu roku nie tylko nie stracił, ale zyskał i to sporo. Mowa tu o ukraińskiej hrywnie i islandzkiej koronie.
Ogromne tarapaty, w jakich znalazły się gospodarki Islandii i Ukrainy, spowodowały gigantyczną wręcz przecenę ich walut, w tym także do złotego. Na przestrzeni roku kurs islandzkiej korony w stosunku do naszej waluty spadł o 14,4% z 2,9182 do 2,4968. W tym samym czasie kurs ukraińskiej hrywny obniżył się względem złotego o -11,4% z 0,4726 do 0,4188. Patrząc więc tylko i wyłącznie poprzez pryzmat kursu walutowego, wakacyjne wyjazdy do tych krajów stały się dla Polaków bardziej opłacalne. Okazja do naocznego sprawdzenia, jak nasi wschodni sąsiedzi radzą sobie z przygotowaniami do Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2012, do odpoczynku na Krymie, czy też wylotu na Islandię i zwiedzenia m.in. największego w Europie parku narodowego Vatnajökull, jest na wyciągnięcie ręki.
Jedynym, rzeczywistym problemem może być wysoka w obu tych krajach inflacja.
W kwietniu wskaźnik cen konsumpcyjnych na Ukrainie wzrósł w ujęciu rocznym o 15,6%, jednak był wyraźnie mniejszy niż w marcu (18,1%) i przed rokiem (26,2%). Z kolei na Islandii w czwartym miesiącu tego roku ceny konsumenckie były wyższe o 11,9% niż przed rokiem, ale i tu odczyt był wyraźnie niższy niż w marcu (15,2%), lutym (17,6%) i styczniu (18,6%). W bardzo wielu kategoriach trzeba się będzie więc tam liczyć z mocno wyższymi cenami produktów niż przed rokiem.
Jak co roku, polskie gospodarstwa domowe stają przed strategicznym zadaniem – finansowym aspektem właściwego zaplanowania urlopu. Kryzys, trawiący całą światową gospodarkę, trafił też do Polski. W ostatnich miesiącach prognozy wzrostu gospodarczego dla naszego kraju zostały mocno obniżone i pojawiają się coraz częstsze opinie o tym, że Polska w 2009 r. może znaleźć się w fazie technicznej recesji, co oznacza dwa następujące po sobie kwartały spadku PKB. Stopa bezrobocia, która jeszcze w październiku 2008 r. wynosiła 8,8%, w kwietniu br. najprawdopodobniej ukształtowała się na poziomie 11,0%, choć była niższa od tej marcowej, wynoszącej 11,2%. To wszystko nie pozostaje oczywiście bez wpływu na możliwości finansowe Polaków. Zatem, jak co roku, część osób wybierających się na urlop będzie musiała posiłkować się kredytem.
Co ciekawe, jak na razie wszystko wskazuje na to, że w tym roku banki nie będą raczej przygotowywały specjalnych ofert wakacyjnych. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż w poprzednich latach propozycje banków nie były niczym innym tylko zwykłymi ofertami kredytów gotówkowych, tylko sprytnie, marketingowo ubranych w „wakacyjną ofertę”. Decydując się na kredyt gotówkowy na wakacje, jak zawsze należy pamiętać o kilku kwestiach. Po pierwsze, nie należy zaciągać zobowiązań większych niż się potrzebuje, po drugie, trzeba wybrać jak najtańszą ofertę (kierując się wskaźnikiem Rzeczywistej Rocznej Stopy Oprocentowania), a po trzecie, nie wybierać kredytu na okres dłuższy niż 12 miesięcy, aby zdołać go spłacić jeszcze przed kolejnym sezonem wakacyjnym. Dla przykładu, pożyczamy od banku kwotę 5 tys. złotych na okres 12 miesięcy, przy równych ratach. W obecnej chwili najlepsze oferty banków w tym zakresie zaczynają się już od RRSO na poziomie kilkunastu procent, co przekłada się na miesięczną ratę w wysokości ok. 450 złotych.
Marek Nienałtowski
Źródło: Money Expert