Podobnie było z innymi walutami. Kurs euro osiągnął maksimum sprzed pięciu lat, a dolar był bliski szczytowi z 2003 r.
Takie poziomy są często punktami zwrotnymi i spekulujący na złotym doszli do wniosku, że może dojść do zmiany trendu. Wystarczyło, że Ministerstwo Finansów rzuciło w środę na rynek trochę euro, aby część inwestorów odpuściła i zrealizowała swoje zyski. Nie bez znaczenia była również deklaracja rządu o wejściu do systemu ERM2, nawet przy braku zgody opozycji.
W efekcie euro straciło od środy do czwartku około 30 gr. Równolegle spadały notowania dolara, franka szwajcarskiego, funta brytyjskiego. Jednak w czwartek po południu tendencja została odwrócona, a impulsem dla zmiany trendu była informacja o dynamice produkcji przemysłowej w Polsce – w styczniu odnotowano spadek o blisko 15 proc., licząc rok do roku, czyli więcej, niż się spodziewano. Jednak piątkowy szczyt był już znacznie niższy. Oznacza to, że inwestorzy nie są jednak pewni umocnienia się złotego.
Z obecnej sytuacji na rynku walutowym nie można na razie wnioskować, iż powstał wiarygodny sygnał rozpoczęcia długotrwałego trendu umacniania się naszej waluty.
O losie złotego będą teraz decydować czynniki fundamentalne. Polska gospodarka wchodzi w gwałtowne spowolnienie, co potwierdzają coraz gorsze dane makroekonomiczne. Spadają produkcja, sprzedaż detaliczna, eksport, a jednocześnie wzrasta bezrobocie. Trudne do oszacowania są straty, jakie poniosą ostatecznie polskie przedsiębiorstwa na sprzedanych bankom opcjach walutowych.
Kontrowersyjny pomysł ustawowego unieważnienia takich umów może wzbudzić niechęć do naszego kraju jako niewiarygodnego partnera biznesowego ograniczającego swobodę gospodarczą. To może mieć niekorzystny wpływ na naszą walutę. Również spodziewana w tym tygodniu obniżka stóp procentowych może przyczynić się do spadku wartości złotego.
Taka sytuacja sprzyja działaniom spekulacyjnym, które wynoszą notowania par walutowych niejednokrotnie do nierealnych poziomów. Na szczęście utworzona w ostatnich tygodniach bańka spekulacyjna może pęknąć. Zwłaszcza jeśli inwestorzy spekulujący stwierdzą w większości, że ryzyko związane z obstawianiem dalszych spadków na naszej walucie jest zbyt duże. Wtedy zaczną panicznie wycofywać się z rynku walutowego, co wzmocni złotego. Do wniosku, że należy zakończyć tę ryzykowną spekulację, doszedł ostatnio Goldman Sachs.
Pozytywnie na złotego wpłynie też ocena naszej gospodarki w raporcie Banku Światowego, który wskazuje na przewagę Polski nad innym państwami Europy Środkowo-Wschodniej.
Jan Mazurek, główny analityk Investors TFI