Swojego czasu rekordy popularności w polskich mediach bił były bank inwestycyjny JP Morgan. Obwiniany był o manipulacje kursami akcji podczas „fixingu cudów”, następnie o próby manipulacji kursem złotego poprzez publikację zadziwiających prognoz.
Nazwa ta padała także w kontekście opcji walutowych, które powodują znaczące straty w wielu przedsiębiorstwach. Instytucja ta stała się nawet, według informacji prasowych, przedmiotem zainteresowania ABW.
Abstrahując od intencji stających za prognozami JP Morgan, złoty rzeczywiście uległ dużemu osłabieniu, wypełniając te przewidywania. Mam jednak wrażenie, że za dobrą prognozą stała zła diagnoza stanu polskiej gospodarki, w szczególności przesadne poświęcanie uwagi krótkoterminowym zobowiązaniom zagranicznym. Zgodnie z danymi Banku Światowego, na koniec II kwartału 2008 roku krótkoterminowe (do roku) zadłużenie zewnętrzne (łącznie sektora prywatnego i publicznego) wynosiło 68,4 mld USD czyli 23,7% całego zadłużenia zagranicznego. Z tego około jednej trzeciej to krótkoterminowe zobowiązania zagraniczne sektora prywatnego pozabankowego. Trudno sobie wyobrazić, aby takie kwoty były w stanie zagrozić stabilności gospodarki.
Wczoraj pojawił się nowa rekomendacja dotycząca Polski, tym razem autorstwa byłego banku inwestycyjnego Merrill Lynch. Autorzy stawiają tezę, iż nastąpi gwałtowny wzrost kosztów zabezpieczenia przed niewypłacalnością Polski – z obecnych 300 punktów bazowych do 500, czyli o prawie 70%. Powodem ma być opóźniona reakcja rynku CDS na pogorszenie sytuacji makroekonomicznej Polski, która – uwaga – już jest uwzględniona w kursach walutowych.
Najczęściej zadawanym ostatnio pytaniem było pytanie o powody gwałtownego osłabienia złotego. Podawano różne teorie, o wielu z nich pisałem ostatnio. Analitycy Merrill Lynch jak się okazuje znają odpowiedź. Powodem jest upadek polskiej gospodarki, a przynajmniej jej znacznie słabsza kondycja w porównaniu do dojrzałych gospodarek. Pogorszenie sytuacji makroekonomicznej będzie na tyle silne, że poważnie zagrozi wypłacalności naszego kraju. Tym samym wiarygodność kredytowa Polski zostałaby zrównana z Bułgarią, której relacja zadłużenia zewnętrznego do PKB jest dwukrotnie wyższa niż Polski, zaś deficyt rachunku obrotów bieżących sięga 24% PKB, wobec ok. 5% dla Polski.
W tej sytuacji można się tylko zastanawiać, do jakich poziomów spadnie złoty, gdy uczestnicy rynku walutowego zauważą, jak bardzo wzrosło ryzyko kredytowe Polski…
Grzegorz Zatryb, Strefa Finansów
Źródło: Strefa Finansów Sp. z o.o.