„Przewodniczący komisji finansowej Izby Gmin John McFall oświadczył wczoraj, że banki powinny znowu ‚aktywnie pożyczać pieniądze, a nie siedzieć z założonymi rękami’. Rządy po obu stronach Atlantyku wezwały je do wznowienia normalnej działalności kredytowej. Krytykowano je też ostro za ociąganie się z wykonywaniem zadań, do jakich są powołane. – Jeśli banki nie przystąpią do gry i nie wznowią pożyczania, to może pojawić się duża presja na ich pełną nacjonalizację – stwierdził McFall bez owijania w bawełnę.”, czytamy w dzienniku.
„Podobna strategia okazała się skuteczna w Norwegii, Szwecji i Finlandii w latach 1991 – 1993. Gdy większe banki są pod publiczną kontrolą, to rządom jest łatwiej zmusić je do zwiększenia kredytowania. Tymczasem w przypadku Wielkiej Brytanii, mimo niedawnego zasilenia banków przez władze kwotą 37 mld funtów i uratowania ich od upadku, nadal nie kwapią się one z wykorzystaniem tej rekapitalizacji i zwiększeniem puli kredytów dla gospodarstw domowych i firm.”, podaje „Rz”.
„W kraju działa 4,7 mln małych i średnich przedsiębiorstw, które zatrudniają łącznie 13,5 mln osób, niemal 60 proc. siły roboczej całego sektora prywatnego. Aby utrzymać zatrudnienie na dotychczasowym poziomie, firmy te potrzebują dodatkowego kapitału. W warunkach kryzysu banki nie są jednak chętne, aby pomagać im w finansowaniu rozwoju. Rząd Gordona Browna twierdzi jednak, że powinny udostępniać swe rezerwy w postaci kredytów właśnie takim podmiotom. PKB Wielkiej Brytanii spadło w III kw. o 0,5 proc. Podczas gdy w II kw. nie zmienił się.”, czytamy dalej.
W lutym 2008 roku rząd brytyjski znacjonalizował bank hipoteczny Northern Rock. Bank otrzymał pomoc w wysokości 26 mld funtów. W ubiegłym miesiącu rząd zdecydował o przyznaniu pomocy kolejnym bankom: Royal Bank of Scotland otrzymał 20 mld funtów, Lloyds TSB i HBOS – 12 mld, a Barclays – 9 mld funtów.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej”.
Na podstawie: Piotr Rudzki.