Tak drastyczną przecenę zapewnił mu raport UniCredit w którym wycena akcji petrochemicznej LOTOS była prognozowana na 0 (słownie: zero) złotych. Podobno prognoza ma związek z ponad 50 procentową szansą bankructwa firmy, ale szczegółów rekomendacji nie ujawniono. Zarząd LOTOSU już w południe wydał komunikat stwierdzający, że wnioski płynące z rekomendacji są bezpodstawne, jednak nie miało to przełożenia na notowania.
Niemiecki indeks IFO okazał się niższy od prognoz i zszedł na 16-letnie minimum, co wyraźnie pokazuje, że nastroje w europejskiej gospodarce są dalekie od dobrych. Rynkom wcale nie przeszkadzało to dalej rosnąć. WIG20 jak i niemiecki DAX rosły swobodnie o 3 procent i dobrych humorów nie zmieniła nawet informacja o wyraźnym 4 procentowym spadku zamówień w europejskim przemyśle. Tak słaby odczyt zwiększył jedynie oczekiwania co do cięcia stóp procentowych w przyszłym tygodniu przez ECB o nawet 1 procent.
Niemal każda godzina sesji przynosiła nowe rekordy indeksu. WIG20 rósł nieprzerwanie i bez oglądania się na zachodnie parkiety. Solidne wzrosty notowały banki (BRE rósł 13 procent), a zwyżkujące ceny miedzi pomagały i tak już dobrze radzącemu sobie KGHM. Na fali optymizmu zyskiwał nawet Lotos, którego strata zmniejszyła się do jedynie 6 procent.
Końcówka była już absolutnie bez kontroli. Tylko dwie spółki z WIG20 wzrosły o mniej niże 5 procent, a wzrost całego rynku sięgnął 8,5 procent. WIG20 znalazł się znacznie powyżej bariery 1700 punktów.
Optymizm dużo słabiej wyglądał na małych i średnich spółkach, ale i tam udało się wypracować 3 procentową zwyżkę i wszystko byłoby pięknie gdyby nie mały obrót, który stawia trwałość takich wzrostów pod dużym znakiem zapytania. Tak jak same wzrosty nie są zaskoczeniem to już ich skala jak najbardziej. Z drugiej strony ostatnie dwa miesiące spadków były równie gwałtowne, więc dzisiejsza korekta doskonale pokazuje stan nadziei byków na dłuższe odbicie.
Paweł Cymcyk
Analityk