Dla banków zaczął się właśnie okres finansowych żniw. Żaden nie odmówił sobie przyjemności odkrojenia swojego kawałka tortu z rynku szybkich kredytów wakacyjnych.
Kredyt wakacyjny jest zwykle tylko odmianą kredytu konsumpcyjnego, udzielanego klientom na dowolny cel. Różne rodzaje takich pożyczek pojawiają się przez cały rok, najczęściej przy okazji świąt. Banki robią wszystko, żeby przekonać osoby wybierające się na urlop, że właśnie ich oferta jest najlepsza. Mają temu służyć m.in. ograniczone do minimum procedury, decyzja o przyznaniu pieniędzy w kilka godzin, brak poręczycieli, czy wreszcie samo oświadczenie o dochodach, a niekoniecznie zaświadczenie o zarobkach z miejsca pracy. – czytamy w „Życiu Warszawy”
Niektóre banki bardzo liberalnie traktują przedstawicieli konkretnych zawodów – na przykład lekarzy i prawników. Są i takie, dla których istotny jest wiek klienta -na przykład Deutsche Bank Polska wyznaczył limit do 65 lat. Natomiast Fortis Bank i BGŻ wymagają weksla lub poręczenia. W większości banków klienci nie muszą fatygować się osobiście do placówki, ale mogą także wysłać wniosek o kredyt za pomocą specjalnego formularza umieszczonego na stronie internetowej.
W zależności od potrzeb klient może wziąć kredyt od kilkuset złotych do nawet kilkudziesięciu tysięcy. W niektórych przypadkach bank nawet nie ustala górnej granicy, a maksymalna kwota pożyczki zależy tylko od zdolności kredytowej pożyczkobiorcy. Najczęściej jednak w ofertach pojawiają się propozycje kredytów od 500 do 15-20 tysięcy złotych. Pojawiają się jednakże nawet bardzo wysokie limity, jak na przykład w Banku Zachodnim WBK czy BGŻ (80 tys. zł) albo w Eurobanku (120 tys. zł).
Dzięki ustawie o kredycie konsumenckim, banki mają obowiązek dokładnie informować klientów o rzeczywistym oprocentowaniu i całkowitych kosztach szybkiego kredytu. Jednak w praktyce uzyskane przez nas za pośrednictwem stron internetowych banków informacje świadczą, że różnie podchodzą one do tego obowiązku. – zauważa „ŻW”
Polska wciąż jest krajem, gdzie udzielanie pożyczek jest dla banków bardziej ryzykowne niż w krajach Europy Zachodniej. Według szacunków specjalistów, do banków nie wraca w terminie co piąta pożyczona złotówka.
Klienci mogą stracić źródło dochodów. Przepisy są niedoskonale, i dochodzenie swoich praw trwa bardzo długo. To tylko dwa najważniejsze powody utrzymywania tak wysokich kosztów -wylicza dr Marek Natali.