Dodatkowe oszczędzanie na przyszłą emeryturę nie jest najmocniejszą stroną Polaków. W ciągu roku na otworzenie indywidualnego konta emerytalnego (IKE) zdecydowało się tylko 285,76 tys. osób. Odłożyły one na przyszłą emeryturę 495,25 mln zł. Ważne jest to, że aż 175,5 tys. umów podpisano w pierwszych czterech miesiącach istnienia IKE, kiedy część firm prowadziła intensywne akcje marketingowe.
– Brakuje zachęt do oszczędzania na IKE. Korzyści z posiadania kont odczuwalne będą dopiero za kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat, a to nie wystarczy, aby przekonać do oszczędzania. Druga sprawa to brak edukacji. Wciąż żyjemy w przekonaniu, że emerytura nam się należy, więc po co odkładać na nią pieniądze – mówi Dorota Fal, dyrektor departamentu indywidualnych ubezpieczeń na życie Generali Życie.
Jak podaje „Puls Biznesu” odwrotnie do kont IKE w ostatnim czasie zachowuje się rynek pracowniczych programów emerytalnych (PPE). Zmiana prawa, przewidująca, że firmy, które do końca ubiegłego roku nie przerejestrowały ubezpieczeń grupowych w PPE, tracić miały ZUS-owskie ulgi, ożywiła nieco trzeciofilarowy rynek emerytalny.
W końcu 2004 r. zarejestrowanych było około 300 programów. Przypomnijmy, że pierwsze umowy PPE zawarte zostały jeszcze w 1999 r. Na koniec sierpnia tego roku było to już 596 programów. W Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych (KNUiFE) na rejestrację czeka kolejnych 330 – informuje dziennik.
– Ważne jest to, kto tak naprawdę wydaje pieniądze. W przypadku IKE wykładamy je z własnej kieszeni. W przypadku PPE robi to pracodawca. I nawet jeśli jest to część wynagrodzenia, nie ubywa nam już posiadanych pieniędzy – wyjaśnia Cezary Burzyński, prezes PZU TFI.