Komisja Nadzoru Bankowego wymaga, aby osoba, która ma kierować bankiem, miała odpowiednie doświadczenie i staż pracy w bankowości. Powołany tuż przed sylwestrem na stanowisko wiceprezesa BOŚ Stanisław Kostrzewski tylko dwa lata pracował w banku. Nadzór mógłby więc nie zgodzić się na jego kandydaturę.
Zaakceptowana jesienią ubiegłego roku przez radę nadzorczą strategia zakładała, że BOŚ zainwestuje w budowę sieci placówek. Miało ich powstać 150. Z uwzględnieniem tych planów zamawiany był nowy system informatyczny. Jeśli strategia zostanie zmieniona i BOŚ będzie się koncentrował na transakcjach związanych z ochroną środowiska, to tak mocno rozbudowany i drogi system (kosztuje ponad 100 mln zł) nie będzie już potrzebny.
Niezbędny natomiast będzie dodatkowy kapitał. Na ostatnim walnym zgromadzeniu BOŚ akcjonariusze mieli zdecydować o podwyższeniu kapitału o 350 mln zł. Pieniądze te potrzebne są nie tylko na system informatyczny i inwestycje w nowe placówki, ale też na bieżącą działalność. Właściciele na razie pieniędzy nie dadzą. Muszą się jednak pospieszyć z decyzją. Obecnie współczynnik wypłacalności banku wynosi ok. 10 proc. Jeśli będzie obniżać się w takim tempie, jak przez ostatni rok, ok. 0,4 punktu procentowego na miesiąc, to w maju – czerwcu będzie na poziomie 8 proc. Tego limitu bank nie powinien przekroczyć.
Stanisław Kostrzewski, nowy wiceprezes BOŚ ocenia, że ostateczne porozumienie między funduszem a SEB powinno zostać zawarte za 2 – 3 tygodnie. – Dolna granica ceny, za jaką Szwedzi będą sprzedawać swoje akcje, to 400 mln zł. O zapłacie 800 mln zł nie ma w ogóle mowy – powiedział w TVN 24 wiceprezes BOŚ.