Skarb Państwa kontroluje PKO BP, BGŻ, BOŚ i BGK. Nie odda w nich pola prywatnym instytucjom. Walka o utrzymanie pozycji PKO BP jako lidera na rynku jest tak twarda, że rząd wszedł w otwarty konflikt z włoskim inwestorem UniCredito i z Komisją Europejską, sprzeciwiając się fuzji Pekao i Banku BPH, które po połączeniu mogłyby zdetronizować PKO BP.
Rząd chce mieć wpływ na największy bank detaliczny w kraju. Przede wszystkim chodzi mu o zachowanie wpływu na politykę kredytową, rynek depozytów oraz możliwości finansowania projektów w kluczowych dla państwa branżach. Według analityków, wpływy do budżetu z tytułu dywidendy mają drugorzędne znaczenie.
Skarbowi Państwa zależy również na mniejszych bankach. Wygrał wojnę o BOŚ. Szwedzkiemu inwestorowi, który posiada 47,5 proc. udziałów, nie udało się przejąć kontroli. Odsprzeda udziały drugiemu akcjonariuszowi – Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej lub wskazanej przez niego instytucji kontrolowanej przez Skarb Państwa. Wiadomo, że BOŚ nie przekształci się w bank uniwersalny, ale skoncentruje się na współfinansowaniu inwestycji ekologicznych oraz programów samorządowych. Będzie to BGK „bis”, czyli bank do wykonywania zadań wyznaczanych przez rząd. W obydwu przypadkach potrzebny jest dodatkowy kapitał. BOŚ planuje emisję akcji skierowaną do inwestorów rynkowych. O dokapitalizowaniu państwowego BGK zdecyduje Skarb Państwa.
Analitycy wątpią, czy Skarb Państwa może ustąpić pola w BGŻ, w którym ma 43,5 proc. akcji, a 35 proc. należy do holenderskiego Rabobanku. Analitycy są zgodni – wskaźniki efektywności w bankach, nad którymi Skarb Państwa sprawuje kontrolę, są gorsze niż w pozostałych. Dużo trudniej jest w nich ciąć koszty czy przeprowadzać restrukturyzację zatrudnienia.