Tym razem pretekstem do wzrostów stał się amerykański rynek pracy. W gospodarce zanotowano bowiem 128 tys. wobec prognozowanych 125 tys. nowych miejsc pracy. Niewielka to różnica, lecz w połączeniu z wyższym odczytem wskaźnika zaufania konsumentów Uniwersytetu Michigan (82 pkt, prognoza 79,5 pkt) inwestorzy zareagowali wzrostem zaangażowania na rynku akcji. Mimo, iż kolejne dane pokazały, że sytuacja na rynku nieruchomości pogarsza się (spadek wydatków na konstrukcje budowlane o 1,2%) a aktywność w amerykańskim sektorze produkcyjnym zanotowała lekki spadek (54,5 pkt wobec 54,7 pkt w lipcu) to jednak wzrost indeksów za oceanem zmienił sytuację techniczną na wykresach co pozwala oczekiwać testu majowych lokalnych szczytów. Dziś jednak to nie nastąpi. W Stanach Zjednoczonych obchodzony jest bowiem Dzień Pracy, a giełdy są zamknięte. W piątek DJIA zyskał 0,7% S&P 0,6% a Nasdaq 0,4%. Podobnie zareagowali inwestorzy w Azji. Nikkei na zamknięciu wzrósł o 1,4%. Poranne notowania kontraktów terminowych na indeksy amerykańskie również pozostają na plusie co dobrze wróży rozpoczęciu notowań w Europie.
Brak sesji za oceanem oraz istotnych publikacji makroekonomicznych może dziś na naszym parkiecie obniżyć aktywność inwestorów. W piątek indeks największych spółek wzrósł symbolicznie o 0,32% a obroty nie były zachwycające (428 mln PLN). Jednak siłą rozpędu inwestorzy mogą dziś kontynuować zakupy akcji motywowani wzrostami na innych parkietach. Baza na kontraktach terminowych na WIG20 utrzymuje się na plusie i rośnie liczba otwartych pozycji (po sesji piątkowej LOP wynosi 41,5 tys). Oznacza to, że jeszcze przed wygaśnięciem wrześniowej serii uczestnicy rynku spodziewają się silnej zmiany indeksu. Rośnie bowiem zarówno liczba optymistów jak i pesymistów.
Po dobrych danych ze Stanów Zjednoczonych EUR/USD zareagował spadkiem, jednak umocnienie dolara nie trwało długo, nie udało się nawet przetestować poziomu 1,27. Taką sytuację wykorzystali zwolennicy europejskiej waluty. Dziś o godz. 8.00 na za euro płacono 1,2860 dolara. Notowania na rynku bazowym konsolidują się, co może sprzyjać istotnemu wybiciu. Jednak niepewność jaka temu towarzyszy nie sprzyja naszej walucie. Widać zatem, że inwestorzy wolą zaczekać na ukształtowanie się trendu na głównych parach walut zanim przystąpią do działania na walutach rynków wschodzących. Rano za euro płacono prawie 3,97 zł a za dolara ponad 3,09 zł.
Ostatnie przepychanki w koalicji rządzącej mogące doprowadzić do wcześniejszych wyborów (choć jest to mało prawdopodobne) nie wpływają na rynek. Inwestorzy wyraźnie uodpornili się na scenę polityczną. Pamiętać jednak należy, że do końca września rząd musi złożyć projekt budżetu z zapowiadaną 30 mld PLN kotwicą a jak wiadomo co chwilę słychać o nowych „bezźródłowych” wydatkach i niższych od prognoz wpływach. Do tego oczekiwane spowolnienie gospodarcze na świecie w 2007 roku może również w brutalny sposób urealnić dochody budżetowe już w trakcie realizacji. Czy rynek finansowy uwierzy w kwitnącą propagandę sukcesu, czy też zweryfikuje gospodarcze poczynania (a raczej ich brak) nieomylnej koalicji? Kiedyś na pewno, jednak oby nas to zbyt dużo nie kosztowało.