Decyzja o wyborze jednego z dostępnych wariantów świadczenia powinna być poprzedzona kampanią edukacyjną przedstawiającą wysokości emerytury dla każdej z opcji oraz dokładną informacją o konsekwencjach wynikających z podjęcia przez emeryta takiej, a nie innej decyzji. Z projektu ustawy wynika, że na emeryturę małżeńską będą mogły zdecydować się te osoby, które zgromadziły na koncie w OFE (tzw. II filar) i FUS (tzw. I filar) kapitał, który będzie wyższy niż dwukrotność emerytury minimalnej (wyliczonej na podstawie osobnych tabel dalszego trwania życia dla kobiet i mężczyzn).
Z szacunków zawartych w uzasadnieniu projektu dowiadujemy się, że emerytura indywidualna dla 65-letniego mężczyzny wyniesie około 5,5 zł z 1000 zł zgromadzonego kapitału. Emerytura z dziesięcioletnim okresem gwarantowanego świadczenia dla tego samego mężczyzny będzie o 8-10 proc. niższa od pierwszej wersji. Natomiast emerytura małżeńska (jeżeli oboje małżonkowie są równolatkami) zapewni niecałe 3,5 zł ze zgromadzonych 1000 zł.
Projekt ustawy określa również zasady powoływania zakładów emerytalnych. Mogą to być wyłącznie spółki akcyjne (prywatne i publiczne) z minimalnym kapitałem zakładowym wynoszącym 100 mln zł (nie może być zebrany w drodze publicznej subskrypcji). Podmioty po udzieleniu zezwolenia na prowadzenie działalności będą zobowiązane zapłacić 400 tys. zł, które będzie dochodem do budżetu i zostanie przeznaczone na koszty nadzoru nad zakładami emerytalnymi.
Joanna Postupalska-Bożek, dyrektor sprzedaży i marketingu Pekao Pioneer PTE:
– Rozwiązania zaproponowane przez rząd dają możliwość wyboru sposobu wypłaty emerytury, co jest oczywistą zaletą. Przy wersji emerytury małżeńskiej społeczeństwo powinno wiedzieć, że będzie to kosztować. Emerytura małżeńska zakłada dużo niższe świadczenia dla obu małżonków, chociażby ze względu na to, że kobiety statystycznie żyją dłużej. Świadczenia te będą wyliczane na podstawie tablic dalszego trwania życia dla tej osoby, której życie statystycznie będzie dłuższe. Wiąże się to również z innymi trudnościami w sytuacji np. rozwodu, ponieważ nie będzie możliwości powrotu do sytuacji sprzed rozwodu. Raz dokonany wybór obliguje osobę do pozostania w nim do końca. Społeczeństwo powinno zostać uświadomione, że im większa różnica wieku między małżonkami, tym świadczenie emerytalne będzie niższe.
Naszym zdaniem współistnienie publicznego i prywatnych zakładów emerytalnych nie jest dobrym rozwiązaniem. Uważamy, że publiczne i prywatne instytucje nie powinny ze sobą konkurować.
Krzysztof Lutostański, prezes PTE Bankowy:
– Możliwość wyboru formy świadczenia jest, w przypadku wyboru rodzaju świadczenia emerytalnego, raczej prawem do popełnienia błędu niż bonusem. Przy czym prawo do popełnienia błędu też nie będzie nam dane za darmo. Zapłacimy za to wszyscy niższymi emeryturami. Aktuariusze, kalkulujący wysokość tych emerytur, będą bowiem musieli (kształtując rezerwy na ich wypłaty) ostrożnościowo zakładać, iż statystycznie rzecz biorąc nastąpi tzw. antyselekcja ryzyk i suma wypłat z trzech produktów może być wyższa niż byłaby, gdyby był tylko jeden produkt.
Na takim założeniu ubezpieczeni nie mogą zarobić. Natomiast zakłady emerytalne? To zależy od ich systemu finansowego i charakteru rynku, ale jest to bardzo prawdopodobne. Dodać należy, że możliwość wyboru nie będzie pewnie dana wszystkim. Prawa do niej nie powinni mieć ci, którzy wybierając emeryturę z gwarantowanym okresem wypłaty lub małżeńską uzyskaliby świadczenie niższe od minimalnego i państwo musiałoby do ich emerytury dopłacić (ewentualnie będą musieli zrzec się prawa do emerytury minimalnej). Z drugiej strony, jeśli emerytury małżeńskie będą wybierane dosyć często, obstawiam dolary przeciw orzechom, że państwo ograniczy renty rodzinne dla osób pobierających taką emeryturę.
Jest jednak powód do optymizmu. Przyszli emeryci, kierując się wysokością pierwszego świadczenia będą gremialnie wybierać indywidualną emeryturę dożywotnią, unieważniając niejako nasze dzisiejsze spory rachunkowo-ideologiczne.
Agnieszka Nogajczyk-Simeonow, prezes PTE Allianz:
– Decyzję o wypłacie emerytury małżeńskiej będą mogli podjąć obydwoje małżonkowie lub jedno z nich.
Emerytura małżeńska będzie wypłacana w jednej wysokości do końca życia obojga małżonków. Tego typu świadczenie może być niższe o około 10-20 proc. od świadczenia indywidualnego. Emerytura małżeńska zabezpiecza głównie te rodziny, w których pracuje tylko mężczyzna i jednocześnie zarabia tyle, że po podziale środków emerytura obydwojga jest na tyle wysoka, że jest w stanie zabezpieczyć (choć minimalne) wydatki każdego z małżonków. W przypadku ubogich rodzin emerytura po podziale może być symboliczna. W sytuacji gdy na konto OFE trafia 7,3 proc. wynagrodzenia może się okazać, że tylko kilka procent mężczyzn zbierze wystarczające środki, by móc sfinansować również emeryturę żony. Zakład emerytalny uwzględniając to, że kobiety żyją dłużej musi również założyć, że trzeba będzie im wypłacać dożywotnią emeryturę nawet wtedy, gdy wyczerpie się kapitał uzbierany przez mężczyznę. Wprowadzenie emerytury małżeńskiej jest formą zabezpieczenia dla mało zarabiających kobiet, jednak wartość tego zabezpieczenia jest trudna do oszacowania. Gdyby zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn, czyli wydłużyć wiek kobiet o pięć lat, to według szacunków spowoduje to wzrost świadczenia o około 50 proc.
Warto również zwrócić uwagę na dość skomplikowaną strukturę prawną tego produktu. Kobiety o pięć lat wcześniej przechodzą na emeryturę i pierwsze będą wybierać sposób wypłaty pieniędzy. Co będzie, jeśli zdecydują się na emeryturę małżeńską, bo mało zarabiają, a mąż z chwilą zakończenia aktywności zawodowej nie podzieli ich decyzji? A decyzję tę podejmuje się tylko raz. Według mojej oceny tej decyzji żona nie powinna podejmować niezależnie od woli męża. Przy wprowadzeniu wymagania (dotyczy emerytury małżeńskiej) jednoczesnego oświadczenia woli zarówno żony, jak i męża możemy uniknąć ryzyka podjęcia przez męża decyzji innej niż zadeklarowała to wcześniej żona. Jednocześnie mąż będzie musiał dokonać wyboru w niektórych przypadkach na długo przed zakończeniem swojej aktywności zawodowej.
Dziwi mnie pominięcie koncepcji opierającej się na systemie chilijskim – wypłaty programowanej. Emerytura taka byłaby niższa od indywidualnej emerytury dożywotniej, ale po śmierci emeryta pozostały kapitał na koncie emerytalnym byłby dziedziczony. Ten system wypłat byłby z jednej strony najprostszy, a z drugiej gwarantowałby stabilność systemu, gdyż eliminowałby ryzyko towarzyszące zaproponowanym w ustawie rozwiązaniom.
Zaproponowane w ustawie rozwiązania pozwalają przyszłemu emerytowi na dokonanie wyboru sposobu wypłaty emerytur z kilku wariantów. Równie ważna jest świadomość dokonania tego wyboru. Zwracam tym uwagę na konieczność edukacji przyszłych emerytów.
Ewa Lewicka, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych:
– Nadal uważam, że emerytury małżeńskie są niekorzystne dla samych ubezpieczonych, gdyż będą znacząco niższe od indywidualnych, czyli pobieranych przez każdego z małżonków z osobna. Ci, którzy mówią, że ich brak to niemożność zabezpieczenia na wypadek śmierci współmałżonka w razie gdy jedna osoba nigdy nie pracowała, głęboko się mylą. W Polsce bowiem wypłacało się dotąd i nadal będzie wypłacać rentę rodzinną, która pochodzi z ZUS-u i powstaje dzięki składkom płaconym do zakładu na system rentowy.
Rzeczywistym problemem były częste w życiu przypadki znaczących różnic w wielkości zgromadzonego kapitału przez współmałżonków. Sensowny wydawał się pomysł dzielenia się tym kapitałem przed wykupieniem emerytury przez pierwszą z osób. Wówczas nie byłoby niższych emerytur i nie byłoby też potrzeby wprowadzania emerytur małżeńskich. Ale z niewiadomych przyczyn pomysł ten odrzucono. Emerytura indywidualna z dziesięcioletnim okresem gwarancyjnym, zamiast pięcioletnim, jak dotychczas przewidywano, to rozwiązanie prowadzące do znaczącej obniżki jej wysokości.
Pytanie brzmi, po co takie rozwiązanie? To tak jakby kucharz chcąc dogodzić klientom powrzucał do zupy dużo grzybów. Ci, co się na tym znają, wiedzą, że od tego robi się ona gorzka.