Zresztą część inwestorów zrobiła sobie labę już teraz, bo na wczorajszej sesji wartość obrotów nie przekroczyła nawet miliarda złotych. Ci inwestorzy, którzy pozostali w grze, postanowili podnieść ceny akcji. Indeks największych firm WIG20 poszedł w górę o 1,4 proc., zaś indeks całej giełdy WIG – o niecałe 1,2 proc.
Oczywiście nie ma mowy o przełamaniu żadnych istotnych barier na wykresach żadnego z indeksów, więc z średnioterminowej perspektywy był to dzień bez większego znaczenia. Co ciekawe, inwestorzy nie zareagowali na niezbyt optymistyczne wyliczenia firmy Analizy Online, która twierdzi, że fundusze inwestycyjne i emerytalne stale zmniejszają zaangażowanie w akcje, stojąc po stronie sprzedających i utrudniając indeksom odbijanie się od styczniowych dołków. Póki to się nie zmieni, o wydobycie się z płaskiego trendu będzie niełatwo.
We wtorek sesja może wyglądać podobnie, bo absencja inwestorów wyjeżdżających na długi weekend będzie zapewne coraz bardziej dotkliwa, zaś graczom, którzy przyjdą do pracy coraz łatwiej będzie huśtać cenami akcji. Tak naprawdę w tym tygodniu jest czas głównie na harce nie mające większego znaczenia dla prognoz dla rynku. Dopiero w pierwszym tygodniu po długim weekendzie poznamy prawdziwy układ sił na giełdzie.
Z kronikarskiego obowiązku trzeba dodać, że w poniedziałek giełdy w Zachodniej Europie poszły lekko w górę, a w USA zakończyły notowania bez większych zmian.
