Ale nie ma co wybrzydzać. Niezbyt dynamiczna, podszyta niepewnością hossa jest dla ogółu inwestorów znacznie lepszym rozwiązaniem, niż euforia i fajerwerki, po których przychodzi zwykle szalony spadek cen.
Ton giełdowym zwyżkom niezmiennie nadają banki. Wcześniej były to PKO BP i Pekao, a teraz BZ WBK, BPH czy BRE. Niepokoi nieco fakt, że banki nie mają wsparcia w innych ważnych branżach, zwłaszcza surowcowej. W poniedziałek spadki zanotowały spółki paliwowe, a przede wszystkim KGHM, którego udziałowcy muszą się liczyć ze spadkiem ceny miedzi na światowych giełdach. Papiery KGHM zjechały w poniedziałek poniżej 100 zł i zbliżają się do lokalnego dołka w okolicach 95 zł. Jego przełamanie otworzy drogę do dalszych mocnych spadków tej spółki, która stanowi podporę giełdowych indeksów. Strach pomyśleć co będzie, gdy na parkiecie zabraknie też „bankowego” paliwa.
Być może nadszedł czas na ponowne zakupy akcji średnich spółek. Po kilkudniowej przecenie w poniedziałek MIDWIG odbił o prawie 1 proc. w górę. To może oznaczać, że najgłębsza od kilku miesięcy korekta na rozgrzanym do czerwoności rynku giełdowych średniaków ma się ku końcowi. Jeśli we wtorek MIDWIG znów wzrośnie, wrócą nadzieje na nowe rekordy. Co prawda ceny większości średnich firm od dawna oderwane są od realnej ich wartości, ale to są właśnie prawidła hossy… .