Indeksom na Wall Street do kwietniowych szczytów brakuje tak niewiele, że dziś mogą one zostać osiągnięte. W Europie nastroje może popsuć obniżenie o dwa poziomy ratingu Hiszpanii. W Warszawie cudów trudno się spodziewać.
Inwestorzy na giełdzie w Nowym Jorku zakończyli krótką i płytką korektę. Tamtejsze indeksy od 11 kwietnia weszły w fazę zwyżki. Spokojny i konsekwentny wzrost spowodował, że wczoraj S&P500 znalazł się w okolicy 1400 punktów i zaledwie 19 punktów dzieli go od rekordu z 2 kwietnia. Wczoraj wskaźnik zyskał niecałe 0,7 proc. Można jednak uznać to za spory sukces byków. Wzrost nastąpił bowiem w niezbyt korzystnych dla nich okolicznościach. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych od kilku tygodni wskazuje na pogorszenie sytuacji na rynku pracy. Spory wzrost indeksu podpisanych umów kupna domów nie był w stanie złego wrażenia zrównoważyć. Kolejne publikacje wyników spółek skłaniały do optymizmu, ale zdarzają się też rozczarowania, jak na przykład w przypadku Forda.
W tych warunkach zwyżka skłania do zadania pytania, czy zbliżanie się indeksów do szczytu powinno cieszyć, czy niepokoić. Nie wykluczone, że będziemy mieć do czynienia z formacją podwójnego szczytu, a ewentualny późniejszy spadek mógłby być głębszy niż niedawna korekta.
Jak zwykle rozwój wydarzeń będzie zależał od danych makroekonomicznych. Dziś poznamy wstępny szacunek dynamiki amerykańskiej gospodarki w pierwszym kwartale tego roku. Prognozuje się, że tempo jej wzrostu obniżyło się z 3 do 2,5 proc. Opublikowany zostanie także indeks nastrojów konsumentów. Oczekuje się jego spadku z 76,2 do 75,7 punktu.
Główne giełdy europejskie zachowywały się wczoraj dość słabo. Dziś może być jeszcze gorzej, jeśli inwestorzy nerwowo zareagują na wieczorną decyzję agencji Standard & Poors o obniżeniu o dwa poziomy ratingu Hiszpanii. Biorąc pod uwagę wciąż żywe niepokoje związane z sytuacją w tym kraju, taki scenariusz jest całkiem prawdopodobny.
Gdyby tak się stało, trudno liczyć, by warszawski parkiet był w stanie wykazać się niezależnością podobną do demonstrowanej w czwartek. Mimo względnej siły, WIG20 poddawał się również zmianom nastrojów w otoczeniu. Siła też nie byłaby tak wielka, gdyby nie ponad 4 proc. wzrost kursu akcji Pekao i o połowę mniejsze wspomaganie ze strony PKO.
Dziś na giełdach azjatyckich niewielkie wahania z przewagą spadków. Zastanawiające były zmiany na tokijskim parkiecie. Po publikacji serii dobrych informacji gospodarczych oraz decyzji Bank of Japan o zwiększeniu o 10 mld jenów programu skupu aktywów, Nikkei najpierw poszedł w górę o prawie 1,4 proc., po czym równie szybko skala zwyżki stopniała i wskaźnik tracił 0,6 proc. W Szanghaju wskaźniki zniżkowały po 0,2-0,4 proc.
Spadające rano po około 0,8-1 proc. kontrakty na europejskie indeksy sugerują niekorzystny dla byków początek sesji.
Źródło: Open Finance