Transakcja odbywa się zgodnie z rozpisanym przez UniCredito i HVB planem. Składa się więc z trzech dobrowolnych wezwań do zamiany akcji UniCredito na akcje HVB, i BACA z możliwością sprzedaży tych akcji. Włosi oferują za każdą akcję niemieckiej grupy pięć akcji zwykłych UniCredito. Podobnie miało wyglądać przejmowanie przez włoską grupę polskiego BPH, którego udziałowcem jest HVB. Problem w tym, że przejęcie banku i docelowe połączenie go z Pekao (którego współwłaścicielem jest UniCredito) wymaga zgody Komisji Nadzoru Bankowego oraz – w dalszej perspektywie – Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Na razie, choć z oporami, oba banki robią pierwsze kroki w celu połączenia polskich spółek zależnych. Na przełomie sierpnia i września Alessandro Profumo, prezes UniCredito, stawił się przed KPWiG, gdzie obiecał dostarczyć dodatkowe dokumenty, wymagane do wyrażenia zgody na fuzję. Na razie zadeklarował 33,13 zwykłych akcji UniCredito za każdą akcję BPH z możliwością zapłaty za akcje gotówką, zgodnie z ustaloną w umowie między UC a HVB ceną 123,78 EUR za akcję polskiego banku.
Według Andre Monety, wiceprzewodniczącego rady nadzorczej Banku Pekao oraz szefa UniCredito New Europe Division, który nadzoruje przebieg fuzji, łączenie w Polsce potrwa do dwóch lat, a faza pełnej integracji zajmie od 6 do 9 miesięcy. UniCredito w ramach międzynarodowej operacji planuje ogłoszenie wezwania na akcje Banku BPH. Analitycy obu banków nie ukrywają, że rozpoczęcia fuzji spodziewają się na początku 2006 roku – pisze „Gazeta Bankowa”.
Komisja Papierów Wartościowych i Giełd zgodziła się, aby UniCredito wprowadził do obrotu na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych swoje akcje – te już istniejące oraz papiery wartościowe z nowej, planowanej emisji. Prawdopodobnie zgodę na fuzję wyrazi w końcu również Komisja Nadzoru Bankowego. Transakcję połączenia banków będzie opiniować Komisja Europejska, która nie ukrywa, że zależy jej na wprowadzeniu w Europie jednolitego rynku usług finansowych, w czym pomocne może być istnienie kilku gigantów bankowości w miejsce wielu silnych banków w poszczególnych krajach – czytamy w „Gazecie Bankowej”.