Z szacunków banków wynika, że tylko połowa najbogatszych Polaków, czyli tych osób, które posiadają aktywa przekraczające pół miliona złotych, korzysta ze specjalnych usług przeznaczonych właśnie dla nich. Oznacza to, iż w zarządzaniu bankowości prywatnej jest ok. 40 mld zł.
Przyczyna małej popularności private bankingu w Polsce jest bardzo prosta. W kraju jest mało bogatych ludzi posiadających duże środki w aktywach płynnych. – Typowy private banking jest skierowany do klientów, którzy mają więcej niż 5 mln danej waluty. Mogą wtedy kupować fabryki, kopalnie – tłumaczy Jacek Taraśkiewicz, odpowiedzialny za private banking w ING Banku Śląskim. W Polsce banki obniżają próg umożliwiający korzystanie ze specjalnych ofert dla najbogatszych. Jednak według Ewy Herbik-Piszczako z Peako SA, tylko przy minimalnej wartości aktywów na poziomie 500 tys. zł można mówić o prawdziwym private bankingu dającym możliwość odpowiedniej dywersyfikacji portfela inwestycyjnego klienta.
Bankowcy szacują, że rynek bankowości prywatnej rozwija się w Polsce w tempie 10 – 12 proc. rocznie. Według Merrill Lynch, na świecie roczny wzrost aktywów w grupie osób posiadających ponad 1 mln dolarów wynosi ok. 7 proc. Jednak jeszcze inne szacunki wskazują, że private banking dla klientów z minimum 500 tys. dolarów rozwija się w tempie 18 proc.