„Coraz trudniej o kredyt gotówkowy. Powód: banki chcą finansować tylko te osoby, których portfele znają jak własną kieszeń. Bez idealnej historii kredytowej na pożyczkę nie ma co liczyć. Lidia Jabłonowska-Luba, wiceprezes Kredyt Banku, przyznała wczoraj, że bankowość konsumpcyjna to teraz pięta achillesowa sektora finansowego.
– To jest to, co w tej chwili nas najbardziej boli – mówi. Nic dziwnego: bank musiał w drugim kwartale zawiązać niemal 80 mln zł rezerw na nieregularnie spłacane kredyty konsumpcyjne. Obawia się, że w kolejnych kwartałach może być ich więcej. Jeszcze bardziej po kieszeni dostał BRE, do którego należą mBank i MultiBank: jego kwartalne rezerwy na pożyczki gotówkowe sięgnęły 84 mln zł.”, czytamy w gazecie.
„Finansiści przyznają, że o największy ból głowy przyprawiają ich kredyty zaciągnięte przez osoby niezwiązane z ich instytucją. Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK, twierdzi, że są one o wiele gorzej spłacane niż pożyczki dla klientów dobrze znanych bankowi. Co w tej sytuacji robią instytucje finansowe? Mówią ‚nie’ tym wszystkim klientom, którzy chcą zacząć współpracę z nimi od pożyczki gotówkowej. Zmiany polityki działania nie ukrywa BRE. – Stawiamy przede wszystkim na swoich klientów – mówi Mariusz Grendowicz, prezes BRE. Podobnie robi Kredyt Bank […]„, czytamy dalej.
W ubiegłym roku banki prześcigały się w ofertach kredytów gotówkowych i kart kredytowych. Na tego typu produkty mogły liczyć nawet osoby o bardzo niskich dochodach. Bankowcy stawiali przede wszystkim na szybkość i uproszczone procedury. Dziś okazuje się, że dla wielu instytucji szybkie pożyczki zamiast przynieść sowity zysk stały się kulą u nogi. Bankowcy muszą zawiązywać rezerwy na kredyty gotówkowe, co negatywnie odbija się na prezentowanych wynikach.
Więcej na ten temat w „Dzienniku” w artykule „Bankowcy przykręcają kurek z kredytami gotówkowymi” Haliny Kochalskiej.
WB