„Zdaniem specjalistów to, co najgorsze, bankowość spółdzielcza ma już za sobą. Nikt już raczej nie spodziewa się kolejnej fali upadłości. Także procesy konsolidacyjne wydają się nie być takie groźne dla mniejszych banków, jak jeszcze kilka lat temu. Banki w zasadzie mają już zgromadzone minimalne własne fundusze, czyli minimum równowartość miliona euro.
Najważniejsze jest jednak to, że banki zmieniły się na tyle, iż są atrakcyjne nie tylko dla rolników. Ci akurat najczęściej korzystają z ich usług. Chodzi nie tylko o zwykłe prowadzenie konta. Banki wystawiają karty płatnicze, kredytowe, udzielają oczywiście kredytów
inwestycyjnych (są największym podmiotem obsługującym program kredytów preferencyjnych dla rolnictwa).” – pisze „Nasz Dziennik”.
„Z usług tego samego banku korzystają często już trzecie pokolenia rolników. I to jest atut takich instytucji jak nasze” – tłumaczy Antoni Sikora, naczelnik wydziału w jednym z banków spółdzielczych. „Ponieważ nasz sektor też się rozwija, więc rachunki zakładają u nas także nauczyciele, lekarze i urzędnicy mieszkający w danej gminie” – dodaje.
Banki spółdzielcze w ostatnich miesiącach znacznie zwiększyły liczbę udzielanych kredytów. Na koniec czerwca wartość należności od klientów wynosiła w skali całego sektora bankowości spółdzielczej 28,1 mld zł. Oznacza to, że była o 29,7 proc. wyższa niż rok wcześniej. Banki spółdzielcze nieustannie poszerzają swoją ofertę. Szybko rośnie liczba banków, które oferują klientom fundusze inwestycyjne.
Więcej na temat w „Naszym Dzienniku”.