Szczecin, Bydgoszcz, Lublin, Rzeszów czy też Poznań to „wschodzące” pięć miast, które pojawia się na ustach zachodnich inwestorów otwierających centra usług wspólnych (BPO) w Polsce. Ta „złota” piątka stanowi zarazem najbardziej atrakcyjne regiony polski ze względu na czynniki takie jak: dostępność powierzchni biurowych, tanie koszty pracy oraz dostępność wykształconych specjalistów, tanie koszty utrzymania.
Wobec zapowiadanych zwolnień w spółkach TP SA (2300 zapowiedzianych zwolnień), PKO BP (1722), Agora SA (około 300) czy też nawet Coca Cola (150), nowe inwestycje i centra BPO stanowią nadzieję na wyhamowanie wzrostu polskiego bezrobocia. Centra te zatrudniają zazwyczaj dużą liczbę pracowników wyspecjalizowanych w stosunkowo wąskich dziedzinach takich jak: księgowość, rachunkowość, informatyka, telekomunikacja, marketing i reklama. Dzięki temu centra mogą wykonać wiele rzeczy szybciej, taniej i efektywniej. Pojawia się bowiem w nich efekt synergii wynikającej z koncentracji wiedzy, narzędzi, a nade wszystko obecności dużej liczby ludzi o odpowiednich umiejętnościach i kwalifikacjach.
– Polska, wciąż jest na czele listy krajów najbardziej atrakcyjnych dla zachodnich inwestorów. Średnie, miesięczne utrzymanie pracownika szacuje się na koszt około 750 Euro. Duża dostępność infrastruktury w regionach, dynamiczny rozwój nowych technologii oraz przychylniejsze spojrzenie administracji lokalnej to główne powody, dla których Polskie centra BPO powstają i będą rozwijać się na naszym rynku – mówi Thierry Iovane, Dyrektor na Europę i Amerykę Łacińską CIMA (Chartered Institute of Management Accountants).
Tylko w samym Szczecinie, międzynarodowe centrum usług Unicredit stworzy blisko 500 miejsc pracy. Biorąc pod uwagę upadająca Stocznię Szczecińską „Nova” to jedna z nielicznych szans dla regionu na zapobiegnięcie nadchodzącej fali bezrobocia. BPO to duże centra świadczące usługi z różnych dziedzin działalności wielkich korporacji takich jak: zaawansowanych technologii, finansów i bankowości ale także elektroniki, przemysłu motoryzacyjnego, telekomunikacji i działalności konsultacyjnej.
– Centra BPO pozwalają przedsiębiorstwom na skuteczny outsourcing usług. Nie są pomysłem nowym, ale w czasach dzisiejszego kryzysu upatruje się w nich duży potencjał wzrostu. Celem ich działalności jest redukcja kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw z jakimi współpracują. To właśnie niższe koszty działania powodują, że liczba tego typu firm wzrasta zarówno w Polsce jak i w wielu innych krajach na świecie. BPO stanowią bowiem taką jednostkę organizacyjną (samodzielną firmę lub część większej grupy kapitałowej), która dzięki swej specjalizacji dostarcza wewnętrznym lub zewnętrznym klientom usługi na wysokim poziomie, oczywiście w bardzo przystępnych kosztach. – dodaje Thierry Iovane.
Centra BPO to niezwykła szansa dla polskiej gospodarki. Według DIS, odbiorcami usług polskich BPO są w 38% przedsiębiorcy z Europy zachodniej Duża część, aż 44% usług skierowana jest poza region Europy. Agencja badawcza DIS szacuje, że około 12% odbiorców usług offshoringowych znajduje się w Polsce.
– Kultura, mentalność a zwłaszcza etyka pracy, może mieć duże znaczenie dla dalszego potencjału BPO w Polsce. Istotne jest zatem nauczenie polskich pracowników zachodnich standardów funkcjonowania firmy jak i systemu wartości i pracy. Trudno jest dziś bowiem znaleźć dużą liczbę pracowników rozumiejących zarządzanie outsourcingiem. Wynika to głównie z bardzo młodej gospodarki rynkowej oraz przyzwyczajeń z dawnego ustroju polityczno-gospodarczego. – mówi Thierry Iovane.
Swoje powodzenie i efektywność, BPO zawdzięczają technikom teleinformatycznym. Techniki komunikacyjne czynią opłacalną nie tylko koncentrację zaawansowanych usług, ale nawet zlecanie usług telemarketingowych do niekiedy bardzo odległych krajów. Polskie centra usług, które działają w trybie BPO albo SSC, też bardzo często rozwijają swój zasięg oddziaływania o nowe kraje, nowe języki czy nowe kompetencje (informatyka, call center, obsługa dokumentowa). Przewagę w inwestowaniu w centra usług mają firmy zagraniczne. Jak podaje DIS, około 30% centrów usług zostało założonych przez kapitał polski. Pozostałe to najczęściej centra założone przez firmy z USA (ok. 25%), a następnie podmioty których inwestorzy pochodzą z pięciu krajów europejskich (Niemcy, Francja, Szwecja, W. Brytania, Holandia) – łącznie 27,4%.
Polskie centra usługowe to głównie IT, doradztwo, finanse i bankowość. Zagraniczni inwestorzy już dziś rozglądają się za innymi branżami.
– Obserwujemy duże zainteresowanie w obszarze marketingu, HR, mediów i rozrywki. Kolejnymi branżami, które będą absorbowały polskie centra BPO, to transport i logistyka, produkcja maszyn czy też centra telemarketingowe. Z uwagi na konieczność ograniczenia kosztów utrzymania wiele firm z sektora finansowego spojrzy znacznie przychylniej na region Polski, jako siedziby centrów usług finansowych BPO. Utworzone w ten sposób nowe miejsca pracy jak i możliwości rozwijania swojej kariery poprzez odpowiednie szkolenia w ramach zachodnich korporacji, to duża szansa dla polskich pracowników. Właśnie tu upatrujemy spore nadzieje na poprawę sytuacji na polskim rynku pracy. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na możliwości rozwoju centrów BPO, które w przyszłości mogą przekształcić się w tzw. centra KPO. Firmy te będą zajmowały się zarządzaniem kapitałem wiedzy w konkretnych dziedzinach biznesu. W ramach działalności będą świadczyły usługi nawet na najbardziej specjalistycznym poziomie zarządzania firmą. Doprowadzi to do zmiany i ukazania całkiem nowego oblicza oraz zastosowania outsourcingu w polskiej gospodarce – dodaje Iovane.
Źródło: Vision Group