Grzegorz Bierecki, prezes Kasy Krajowej zrzeszającej wszystkie SKOK-i, uważa, że spółdzielnie są celem ataku potężnego lobby bankowego. Nie zmienił zdania po tym, jak „Gazeta” ujawniła, że przeciwko Biereckiemu i innym członkom władz Kasy Krajowej jest w Prokuraturze Krajowej zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa „nadużycia zaufania”, skierowane przez członków Stowarzyszenia Odbudowy Spółdzielczości.
Prezes Kasy Krajowej zapewnia, że system SKOK-ów to przede wszystkim misja – tanie kredyty, pomaganie najbiedniejszym, lokalna samopomoc. SKOK-i jako organizacje non profit są też wspierane przez państwo. Korzystają z ulgi podatkowej przedłużonej im w ubiegłym roku na kolejne dwa lata.
I rzeczywiście, na pierwszy rzut oka trudno wysunąć tezę, że SKOK-i opływają w dostatki. Prezes Bierecki zdradził nam, że w ubiegłym roku zysk przekroczył 34 mln zł. A największe banki takie, jak PKO BP, Bank Pekao czy BPH, zarobiły w tym czasie ponad miliard złotych.
Jak podaje „Gazeta” Kasa Krajowa wyciska z regionalnych SKOK-ów sporo gotówki. Każdy z 86 działających SKOK-ów musi odprowadzać do centrali różne składki. Fundusz stabilizacyjny (1,2 proc. aktywów), składka na reklamę (0,12 proc. wartości aktywów), na ubezpieczenie w TUW SKOK (od 0,24 do 0,72 proc. zgromadzonych depozytów) – to tylko niektóre z nich. Bierecki tłumaczy, że te opłaty są konieczne, bo głównym zadaniem Kasy Krajowej jest „zapewnienie stabilności finansowej kas” oraz „zapewnienie bezpieczeństwa zgromadzonych w nich oszczędności”.
Pieniądze płyną też do różnych spółek związanych z Kasą Krajową. Zarząd Kasy Krajowej wprowadził np. obowiązek korzystania przez kasy z programów komputerowych opracowanych przez spółkę H&S, należącą do Kasy Krajowej. Spółka ma zagwarantowane wysokie zyski na lata, bowiem – jak twierdzą członkowie Stowarzyszenia Odbudowy Spółdzielczości – system dzierżawy za korzystanie z programów jest tak skonstruowany, że kasy nigdy nie otrzymują ich na własność. Nie wiadomo, jakie są przychody H&S i ile pieniędzy wędruje w formie dywidend do Kasy Krajowej – pisze „Gazeta”.
Podobne zastrzeżenia dotyczą spółki Eureka, także należącej do Kasy Krajowej. Z posiadanych przez „Gazetę” dokumentów wynika, że w latach 2002-03 intensywnie inwestowała ona w nieruchomości na Wybrzeżu. Nie wiadomo, skąd miała pieniądze, bowiem w opinii prawnej z tamtego okresu czytamy, że jej sytuacja finansowa była zła. Czy gotówka płynęła z Kasy Krajowej? Prezes Bierecki tłumaczy, że Eureka, dziś działająca pod nazwą Towarzystwo Finansowe SKOK, została powołana do udzielania klientom SKOK-ów długoterminowych kredytów (spółdzielnie same mogą kredytować swoich członków maksymalnie do pięciu lat). I może szukać pieniędzy na działalność zarówno w Kasie Krajowej, jak i poza systemem.
Według Stowarzyszenia Odbudowy Spółdzielczości członkowie władz wszystkich SKOK-ów podlegają też kosztownemu systemowi obowiązkowych szkoleń.
Wątpliwości budzi też sposób, w jaki niektóre SKOK-i wynajmują od swoich władz lokale. Prezes Bierecki oficjalnie przyznał „Gazecie”, że członkowie władz Kasy Krajowej tworzą spółki, które najpierw kupują wybrane nieruchomości, a potem wynajmują w nich pomieszczenia lokalnym SKOK-om. Na dodatek pieniądze na zakup nieruchomości pochodzą z kredytów, które szefowie Kasy Krajowej zaciągają w samych SKOK-ach.
Ile pomieszczeń jest wynajmowanych przez SKOK-i od spółek założonych przez prezesów? Tego nie udało się policzyć. „Gazeta” ustaliła, że prezes Bierecki oraz prezes SKOK-u Stefczyka Andrzej Sosnowski wspólnie stworzyli w tym celu spółkę Arenda. Z kolei Roman Sikora, były prezes SKOK-u Rodzina, wchłoniętego w ubiegłym roku przez SKOK Stefczyka, ma spółkę Bila. Dwaj członkowie zarządu Kasy Krajowej Wiktor Kamiński i Lech Lamenta oraz Jarosław Bierecki (brat Grzegorza) i Adam Jedliński (szef rady nadzorczej Kasy Krajowej) prowadzą działalność nieruchomościową na własny rachunek.