Jeżeli dolar amerykański przestanie pełnić funkcję podstawowej waluty, to trudno będzie znaleźć tą która go godnie zastąpi. Euro ma znaczenie lokalne, trudno będzie też zbudować walutę opartą na gospodarkach azjatyckich, czy arabskich. Świat może nie uznać żadnej z nich.
Jednak uzna tą, która niepodzielnie królowała na świecie, niezależnie od systemu ekonomicznego, nacji, epoki – a jest nią złoto.
Nie może wolny rynek tolerować drukowania waluty bez pokrycia, jak to się obecnie czyni w Stanach Zjednoczonych. Plany jej ściągnięcia z rynku przy pomocy inflacji są ryzykowne. Inflacja kontrolowana może przerodzić się w niekontrolowaną i wówczas negatywne konsekwencje dla ekonomii będą trudne do przewidzenia. Wystąpienia Bena Bernanke na chwilę poprawiały nastroje, nie rzeczywistą sytuację w gospodarce.
W związku z tym, wiele krajów posiadających rezerwy dolarowe zastanawia się nad sensem ich posiadania. Rozważają, czy nie wymienić ich na inne cenne aktywo, którego nie strawi kryzys, inflacja czy inny kataklizm. Takim jest złoto, którego cena już trzeci miesiąc przebywa powyżej poziomu 900 dolarów za uncję trojańską.
Problemy amerykańskiej gospodarki i dolara to również duże zmartwienie dla Pekinu. Chińskie rezerwy złota niewiele przewyższające 1100 ton, byłyby znaczące dla innych krajów. Jednak w tym przypadku ich wartość kształtuje się na poziomie 1,7 proc. całkowitych rezerw walutowych Chin.
Spogląda więc Pekin a także Moskwa w kierunku złota, a następnie je kupuje. Oficjalnie lub nieoficjalnie. Może to w przyszłości skutkować znaczącymi wzrostami ceny złota do poziomów znacznie przekraczających obecne.
Jan Mazurek
Źródło: Investors TFI