W środę Narodowy Bank Polski opublikował dane o podaży pieniądza. Wyraźnie pokazują one problem, jaki leży u podstaw wątpliwości co do zdolności systemu bankowego do kreowania kredytu w bieżącym roku.
W ubiegłym roku depozyty przedsiębiorstw i gospodarstw domowych wzrosły o 76,4 mld zł, zaś kredyt dla tych podmiotów o 167,6 mld zł. Te dwie liczby pozwalają wyrobić sobie opinię o wielkości luki depozytowo-kredytowej, jaka powstała w tym okresie. Powstała ona mimo wysokiej dynamiki depozytów, związanej ze zmianą struktury oszczędności, którą spowodowało umarzanie jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych. Był więc to czynnik jednorazowy. Aktywa zagraniczne netto systemu bankowego spadły w zeszłym roku o ponad 20 mld euro i stopniały do niespełna 14 mld euro. Trudno więc zakładać, że uda się utrzymać finansowanie zagraniczne na zeszłorocznym poziomie, w sytuacji, w której pomoc publiczna czy wręcz nacjonalizacja największych banków stała się normą. Nawet teraz docierają kolejne informacje o nowych problemach, choćby Deutsche Banku czy Citibanku, w których mówi się już o nacjonalizacji.
We wspólnym artykule prezesi PKO BP S.A. i Pekao S.A. wskazali, że w przyszłym roku kredyt może wzrosnąć o 40-60 mld zł, ze wskazaniem na dolną granicę, czyli zaledwie o 8%. Wydaje się, że szacunki te są niestety poprawne. Szczególnie wiele miejsca podczas analizy skutków kryzysu finansowego poświęca się finansowaniu budownictwa mieszkaniowego. Spróbujmy przeanalizować dane o podaży pieniądza za grudzień 2008 pod tym kątem. Będzie to tylko prognoza, gdyż NBP nie opublikował jeszcze danych dodatkowych o kredytach hipotecznych. W dość optymistycznym scenariuszu, zakładającym, że udział kredytów mieszkaniowych utrzyma się w grudniu na poziomie listopada, roczny przyrost tego finansowania wyniósłby prawie 40%. Pamiętać jednak należy, że za wzrost wartości bilansowej kredytów odpowiada także kurs walutowy, jako że prawie 60% kredytów hipotecznych nominowanych jest w walutach obcych. Jeżeli skorygujemy dynamikę o wzrost kursu walutowego, to okaże się, że przyrost kredytów hipotecznych mógł wynieść nie więcej niż 20% w skali roku i spaść o 2-3% w skali miesiąca. Mamy więc silną przesłankę do stwierdzenia, że kredyt na finansowanie budownictwa zaczął się kurczyć. Co gorsza jest to prognoza zawyżona, gdyż w grudniu w kredycie dla gospodarstw domowych nastąpił zapewne skokowy wzrost wartości kredytów krótkoterminowych związanych ze świątecznymi zakupami, co implikuje spadek udziału kredytów hipotecznych.
Źródło: Strefa Finansów Sp. z o.o.