W zeszłym tygodniu na warszawskim parkiecie panował umiarkowany spokój. Po spadkach, które zdominowały czerwiec wydaje się, że indeksy w poniedziałek ustanowiły lokalne minimum, z którego nastąpiło dość niemrawe odbicie. Niestety polski rynek był jednym z najsłabszych na świecie, jeśli chodzi o siłę wspomnianego odreagowania. Indeks WIG wzrósł nieznacznie o 0,3%.
Tym razem, największe wzrosty odnotowały najmniejsze spółki – indeks sWIG80 zyskał niewiele ponad 0,5%. Na drugim biegunie znalazły się średnie spółki wchodzące w skład indeksu mWIG40, które odnotowały spadek o ponad 0,8%. Obraz rynku od początku roku nie uległ zmianie – indeks mniejszych spółek zachowuje się gorzej od średnich, które z kolei ustępują stopom zwrotu generowanym przez Blue Chipy. Spośród sektorów, najlepiej zachowały się indeksy spółek surowcowych oraz spółek paliwowych. Najsłabiej wypadły zaś spółki z sektora rolniczego (WIG Ukraina) oraz spółki z sektora użyteczności publicznej.
Na rynkach krajów rozwijających się, po raz kolejny obserwowaliśmy dobre zachowanie się indeksów w Rosji. Znów sprzyjały temu rosnące ceny ropy. Ogłoszenie wydane przez MAE 23 czerwca br. dotyczące uwolnienia części rezerw ropy, obniżyły notowania „czarnego złota” jedynie chwilowo. Na obecną chwilę, ropa „odrobiła” już większość poniesionych strat. Zatem inwestorów nie może dziwić fakt, że moskiewski RTS jest jednym z trzech najlepiej zachowujących się indeksów od początku roku na emerging markets. Co godne uwagi, po znacznych spadkach, spore wzrosty w ostatnim czasie odnotowały indeksy w Indiach.
Indeksy na rynkach dojrzałych zachowały się lepiej niż na rynkach krajów rozwijających się. Indeks DAX zanotował wzrost o 4,2%, natomiast indeks S&P500 zachował się jeszcze lepiej – wzrost o 5,6%. Główna obawa inwestorów w postaci ryzyka nieuchwalenia programów oszczędnościowych przez grecki parlament została rozwiana i ten fakt w głównej mierze przyczynił się do wspomnianych wzrostów. Wydaje się, że problemy Hellady zostały tymczasowo rozwiązane (przynajmniej w horyzoncie najbliższego kwartału).
Ostatni tydzień był dość bogaty, jeśli chodzi o publikację danych makroekonomicznych. Z najważniejszych wskaźników warto zwrócić uwagę na piątkową publikację wskaźnika PMI dla przemysłu w USA. Po kilku miesiącach spadków indeks osiągnął poziom 55,3 pkt (wzrost z 53,5 pkt w maju) podczas gdy analitycy spodziewali się kontynuacji spadków do 52 pkt. Może to świadczyć o znacznie lepszej kondycji amerykańskiej gospodarki, niż prognozowano. Natomiast winą za ostatnie spadki można obarczyć japońskie tsunami.
W tym miejscu można sobie zadać pytanie czy na polskim rynku w bieżącym roku może powtórzyć się summer rally z lipca 2010? Odpowiedź prawdopodobnie wydaje się być twierdząca. Podobnie jak w zeszłym roku, „grecki problem” udało się zamieść pod dywan, a dyskonto powstałe pomiędzy zachowaniem rynku polskiego w stosunku do pozostałych emerging markets, powinno zostać szybko zniwelowane.
Źródło: ING Bank Śląski