Banki chcą uczestniczyć w operacjach, które mają istotny wpływ na kurs złotego. Tymczasem – jak twierdzą – działający w imieniu rządu Bank Gospodarstwa Krajowego zawiera transakcje wyłącznie z bankami w Londynie – donosi „Parkiet”.
Chodzi o sprzedaż walut pochodzących z emisji polskich obligacji na rynkach zagranicznych. Dilerzy krajowych banków alarmują, że nie wiedzą nawet, ile środków z emisji jest wymienianych. Banki londyńskie zarabiają na transakcjach z BGK, chociaż nie są – jak krajowe dilerami papierów skarbowych (10-15 dilerów wybieranych jest w corocznym konkursie; mogą kupować obligacje ministerstwa bez udziału pośredników, muszą za to dbać o płynność na rynku).
– Nie wybieramy partnerów, z którymi są przeprowadzane operacje wymiany walut. Robi to nasz agent, który ma wykonywać te transakcje w sposób najbardziej efektywny – informuje Piotr Marczak, dyrektor departamentu należności w MF. Jak informuje wiceminister finansów Cezary Mech, resort ma przedstawić szczegóły swoich operacji walutowych w połowie stycznia.
Były szef stowarzyszenia rynków finansowych Andrzej Rżysko zaznacza, że uprzywilejowana pozycja banków londyńskich może wynikać stąd, że pełnią one funkcję organizatorów emisji polskich obligacji na rynkach zagranicznych. – Być może ministerstwo zleca tym instytucjom transakcje wymiany walut jako rodzaj ubocznej korzyści z tytułu innych zadań, które przeprowadzają – zastanawia się specjalista. – Z punktu widzenia zarządzania ryzykiem, prestiżu i doświadczenia, wybór londyńskich banków może być w jakimś sensie usprawiedliwiony, ale z drugiej strony, mamy gwałtowne wahania złotego i brak przejrzystości – dodaje.