Każdego roku, przejęci bezpieczeństwem pieniędzy swoich klientów, bankowcy radzą zabierać w dalekie podróże karty płatnicze. Każdego roku z zagranicznych wojaży wraca ogromna liczba turystów psioczących na bankowców. Również tych, którzy w Polsce czują się wyjątkowo doceniani – pisze „Puls Biznesu”.
Niestety, nikt nie potrafi zrozumieć, a co dopiero wyjaśnić wątpliwej jakości fenomenu nagłego braku użyteczności części kart części polskich banków nabytego z chwilą przekroczenia granicy.
Nie ma co kryć – zapowiedzi bankowców o „międzynarodowości” wszystkich kart płatniczych wydawanych przez polskie banki nie zawsze zgadzają się ze stanem faktycznym. Ci, którzy mają i mogą – powinni w zagraniczne podróże zabierać ze sobą dwie karty – płaską, jak Visa Electron lub Maestro, i wypukłą, jak Visa Classic czy MasterCard. Zabranie ze sobą jedynie karty płaskiej, nawet złotej kredytowej, podwyższa ryzyko pozostania bez pieniędzy w najmniej oczekiwanym momencie.
Zdaniem użytkowników kart, nie ma reguły, którego banku karty sprawiają najwięcej problemów. Z drugiej strony, największe ryzyko, że bankomat lub sklepowy terminal nie przyjmie naszej propozycji zapłacenia plastikowym płaskim pieniądzem występuje w Anglii, Francji, Grecji, na Węgrzech, Słowacji, Austrii, Hiszpanii. Nazwy tych krajów najczęściej pojawiają się w złorzeczeniach polskich turystów, posiadaczy wszelkiego rodzaju kart płaskich. I chociaż nie jest to zjawisko tak powszechne, jak kilka lat temu, to jednak wciąż jest – czytamy w „Pulsie Biznesu”.