Tym samym minister Fedak i minister Rostowski usiłują zachęcać do obniżenia składki przekazywanej do OFE z 7,3 do 3 proc. Koszty poprzedniej reformy sięgnęły na koniec 2009 roku niemal 20 proc. PKB, informuje „Rzeczpospolita”, powołując się na obliczenia resortu finansów.
„Wyliczenia rządu obejmują emisję papierów dłużnych na poczet przekazywanych do OFE składek i części środków z prywatyzacji. Na koniec 2010 r. poziom długu z tych tytułów będzie wyższy o kolejne 2,3 pkt proc. A dodatkowe koszty obsługi długu związanego z reformą na koniec 2009 r. wyniosły ok. 1,1 proc. PKB. Podobnie będzie na koniec 2010 r. To ok. 14 mld zł rocznie„, czytamy w dzienniku.
„Wielu ekspertów zmianom proponowanym przez resort się sprzeciwia. – Mimo próśb nie dostaliśmy oceny skutków regulacji pod kątem potencjalnie utraconych korzyści dla emerytów. Niższa składka inwestowana przez OFE może wpłynąć na obniżenie świadczeń – mówi Małgorzata Rusewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.”
Minister pracy Jolanta Fedak oraz minister finansów Jacek Rostowski mówią ostatnimi czasy jednym głosem. Zwłaszcza, jeśli idzie o reformę emerytalną. Oboje są zdania, że otwarte fundusze emerytalne nie spełniły zakładanej przez pomysłodawców funkcji i zbyt słabo pomnażają oszczędności emerytów. Ze strony minister Fedak coraz głośniej słychać propozycje, by oszczędzanie w OFE miało charakter dobrowolny.
Więcej na ten temat w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”, w artykule Aleksandry Kurowskiej pt. „Emerytury zbyt drogie dla rządu”.