Maciej Harczuk, dyrektor Działu Windykacji i wiceprezes Euler Hermes Zarządzanie Ryzykiem Sp. z o.o. ocenia bieżącą sytuację na rynku usług windykacji biznesowej (B2B) w Polsce: Sytuacja w sektorze windykacji B2B różni się obecnie jeszcze bardziej niż zazwyczaj, od tej w sektorze windykacji konsumenckiej.
Zgodnie z oczekiwaniami, sektor windykacji konsumenckiej powinien notować obecnie wzrost wartości zleceń, sprzedawanych m.in. na dużą skalę w pakietach przez instytucje kredytowe i banki. Porządkują one w ten sposób swoje wierzytelności konsumenckie, których przybyło znacznie na rynku m.in. jako efekt większego bezrobocia i zmniejszenia się realnych dochodów ludności. Natomiast w transakcjach pomiędzy firmami trudny gospodarczo okres przekłada się na mniejszą skalę wymiany handlowej – przy czym w większym stopniu spadła przeciętna wartość transakcji niż ich ilość.
W ślad za tym zmniejszyła się średnia wartość zleceń windykacyjnych, ale nie ich liczba – wręcz przeciwnie, przybywa zarówno nowych klientów jak i zleceń. Windykacja biznesowa podążą za rynkiem – łączna wartość otrzymanych zleceń powoli odbudowuje się wraz z całą gospodarką i podobnie jak w branży leasingowej spadek obrotów został już zahamowany. W efekcie łączna wartość należności biznesowych odzyskiwanych w pierwszym kwartale br. była wyższa niż w poprzednim, IV kwartale 2009, a jednocześnie niższa niż w analogicznym okresie rok temu. Należy dodać, iż duży wpływ na zmniejszenie się wartości zleceń w zakończonym kwartale miała długa zima, która zatrzymując prace budowlane wpłynęła także na zmniejszenie obrotów w wielu powiązanych branżach (m.in. stalowej), łącznie generujących zawsze dużą część zleceń windykacji biznesowej.
Długie terminy płatności, jakie są udzielane w budownictwie, jak również zwyczajowo akceptowane znaczne opóźnienia w ich regulowaniu powodują, że zlecenia windykacyjne pojawiają się zazwyczaj po 5 do 6 miesiącach od dokonania transakcji, o czym przekonamy się zapewne w okresie letnim.
Wyniki za pierwszy kwartał 2010 r.
Porównanie z niemieckim rynkiem należności B2B
Dla przedstawienia ogólnych tendencji na rynku niemieckim zamieściliśmy wykres pokazujący m.in. wartość wszystkich należności B2B odzyskiwanych na drodze sądowej (ostatnia prognoza, sporządzona przez EH w styczniu br.). Jak można zaobserwować, tendencja jest analogiczna jak na rynku polskim: –
- liczba upadłości utrzymuje się na wysokim poziomie – a więc z pewnością także liczba spraw B2B zlecanych firmom windykacyjnym / składanych w sądach
- wartość wierzytelności (długów) odzyskiwanych osiągnęła rekordowe maksimum w roku 2009, w bieżącym roku prognozowany jest spadek ich łącznej wartości (co oznacza, biorąc pod uwagę punkt wyżej, także spadek średniej wartości pojedynczego długu)
Z czego wynika tak duży, bo aż blisko 240% wzrost wartości należności B2B zgłaszanych w 2009 roku w niemieckich sądach?
Jedną z przyczyn było to, iż w tarapaty popadły (i przestały regulować zobowiązania) także największe koncerny, o czym może świadczyć podsumowanie wartości obrotu dziesiątki największych bankrutów: w 2009 roku było to łącznie ok. 31,5 mld. EUR (bez największej upadłości – Arcandor AG suma pozostałych dziewięciu firm daje 12 mld. EUR) wobec niecałych 3 mld EUR w 2008 roku.
Nie biorąc więc nawet pod uwagę wyników wspomnianej największej firmy, która upadła w ub. roku, wzrost wartości obrotów największych bankrutów jest minimum czterokrotny. Także w Polsce upadłości dotykały firmy większe, niż w latach ubiegłych (porównanie obrotu dziesiątki największych bankrutów za 2009 rok daje łączną sumę 9,4 mld PLN wobec analogicznej sumy 3,7 mld PLN w 2008 roku). Ponadto w Polsce notowano większy niż wcześniej odsetek bankrutujących firm akcyjnych (z 30 do ponad 60), w tym blisko 20 spółek publicznych. W 2010 roku sytuacja uległa zmianie – największe spółki zostały w międzyczasie z reguły dokapitalizowane, co wraz z innymi podjętymi działaniami powinno zmniejszyć liczbę ich upadłości. Mniejsza wartość odzyskiwanych w bieżącym roku długów B2B jest także w pewnym stopniu efektem spadku wartości wymiany handlowej w roku ubiegłym, masowym zmniejszaniu zapasów w firmach (pamiętajmy o kilkumiesięcznym przesunięciu pomiędzy dokonaniem transakcji a kierowaniem sprawy do egzekucji należności – w I połowie ub. roku odzyskiwano długi zaciągnięte jeszcze w okresie prosperity 2008 roku). Ponadto widoczna jest wciąż awersja do podejmowania ryzyka: firmy są obecnie dużo ostrożniejsze, wnikliwie badając bieżącą kondycję odbiorców i unikając jakiegokolwiek ryzyka przy transakcjach o większej wartości.
Źródło: Euler Hermes