Po raz pierwszy od ponad roku za euro płacono mniej niż 4 złote. Nasze bony skarbowe sprzedają się jak ciepłe bułeczki, a waluta zyskuje bez względu na koniunkturę na parze EUR/USD.
Wystarczyły dwie bardzo udane sesje, aby kurs EUR/PLN zszedł poniżej okrągłej granicy 4 zł za euro. Wczoraj za wspólną walutę płacono nawet 3,98 złotych. Widać, że rynek darzy dużym zaufaniem naszą gospodarkę. Ostatnie dane GUS mówiące o wzroście PKB w 2009 r. o 1,7 proc. czy przedstawiony plan naprawy finansów publicznych sprawiają, że inwestorzy nie mają na razie większych podstaw do obaw. Rządowy plan konsolidacji finansów nie jest reformą na miarę Balcerowicza, nie jest także (jeszcze) zobowiązujący – wszystko są to propozycje, jednak w przeciwieństwie do np. Grecji – jest w miarę szczegółowy i możliwy do realizacji.
Można by powiedzieć, że wczorajsza bardzo dobra sesja dla złotego to zasługa także euro, któremu udało się odbić od poziomu 1,3860 względem dolara. Przyczyniły się do tego dane z Europy – indeks PMI wzrósł do 52,4 pkt., nieco więcej od oczekiwań. Tak naprawdę jednak to raczej techniczne odbicie, nie wydaje się, aby dolar miał szybko zrezygnować ze wzrostów – tym bardziej, że indeks ISM w przemyśle w styczniu wyniósł 58,4 pkt., o ponad 3 pkt. więcej niż w grudniu.
Gdyby jednak spojrzeć np. na piątkową sesję widać, że nasza waluta potrafi zyskiwać bez udziału euro. Zaufanie rynku do Polski widać także w kolejnych przetargach rządowych papierów wartościowych. Na wczorajszej aukcji bonów 52 tygodniowych popyt znów znaczeni przewyższył podaż. Warto jednak pamiętać, że wspomniane 4 zł może być testowane jeszcze przez jakiś czas, wczorajsza próba była pierwszą i przecież nieudaną trwalszego przełamania tego poziomu.
Ważną informacją wczoraj był budżet Baracka Obamy na 2010 r. z rekordowym deficytem sięgającym 1,6 bln dolarów. Z planu finansowego wynika, że na programy stymulujące gospodarkę, a przede wszystkim kreujące nowe miejsca pracy zostanie wydane dodatkowe 100 mld dolarów. W świetle tych danych dolar powinien się osłabiać – rekordowe deficyty nie idą w parze z umacnianiem się waluty. I dolar rzeczywiście się wczoraj osłabiał (EUR/USD wzrósł do 1,399), jednak dalej nie jest to już takie pewne.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo