Przyjęcie przez rząd kontrowersyjnego projektu o Komisji Nadzoru Finansowego wywołało żywe reakcje w Europie. Zarówno Komisja Europejska jak i Europejski Bank Centralny negatywnie oceniają pomysł podporządkowania całego nadzoru nad bankami, funduszami, firmami ubezpieczeniowymi i spółkami giełdowymi jednej instytucji, w pełni zależnej od rządu.
– Niezależność instytucji nadzoru finansowego jest dla nas kluczowa. Będziemy nadal monitorowali sytuację w Polsce w tej materii – zapowiedział w środę Johannes Laitenberger, rzecznik prasowy Komisji Europejskiej.
– Banki centralne muszą mieć odpowiedni udział w sprawowaniu nadzoru – powiedział Edgar Meister, szef komisji ds. nadzoru bankowego w Europejskim Banku Centralnym.
EBC już dwa tygodnie temu zaapelował do rządu o zwiększenie pozycji polskiego banku centralnego w nowym nadzorze, jednak rząd nie uwzględnił tych postulatów. Wczoraj przedstawiciele EBC zwrócili uwagę, że polska reforma instytucji nadzoru finansowego idzie w innym kierunku niż w Czechach i na Słowacji, dwóch krajach dużo bardziej zaawansowanych w drodze do przyjęcia euro.
Wczoraj przeciwko rządowym planom po raz kolejny zaprotestował prezes NBP Leszek Balcerowicz. Oświadczył, że powołanie Komisji Nadzoru Finansowego to „antyreforma” i objaw psucia polskiego państwa. Szef NBP obawia się, że zostanie zniszczony dorobek wypracowany dotychczas w instytucjach nadzoru finansowego.
Przypomnijmy, rządowy projekt ustawy o supernadzorze marginalizuje rolę Narodowego Banku Polskiego. Szef NBP będzie miał tylko jedno miejsce w siedmioosobowej KNF. Tymczasem premier bezpośrednio lub pośrednio będzie miał wpływ na obsadę aż pięciu miejsc.