Typową propozycją banków na sfinansowanie wakacyjnej wycieczki jest kredyt gotówkowy. Od niedawna tego typu kredyty przyznawane są praktycznie bez żadnych zabezpieczeń – wystarczy zaświadczenie o zarobkach, a w ostateczności weksel in blanco. Instytucja poręczyciela – kilka lat temu bardzo popularna – przestała w praktyce funkcjonować.
W przypadku tego typu kredytów liczy się szybkość i łatwość procedury przyznania pieniędzy. Banki konkurują więc kusząc kredytem w 15 minut czy na dowód osobisty. I rzeczywiście, można uzyskać gotówkę do ręki podczas jednej wizyty w banku – o ile weźmiemy ze sobą wypełnione zaświadczenie o zarobkach. Możliwy jest także kredyt bez zaświadczenia ale tylko wówczas, gdy mamy dobrą historię w BIK a najlepiej jeśli wcześniej w danym banku spłaciliśmy terminowo podobny kredyt. W tego typu ofertach specjalizują się Lukas Bank, Eurobank i Dominet Bank.
Niestety szybko i łatwo to często także drogo. W Lukas Banku oprocentowanie kredytu oferowanego osobom, które w tym banku nie mają konta wynosi od 18 do 20 proc. Większość banków specjalizujących się w szybkiej gotówce nie chwali się oprocentowaniem kredytów na swoich stronach internetowych. Pracownicy infolinii również go nie podają, lecz zapraszają do składania wniosku kredytowego lub wizyty w oddziale. Tak jest np. w Dominet Banku i Eurobanku.
W Sygma Banku i GE Money Banku na stronach www dostępne są kalkulatory wyliczające ratę. I tak na przykład w pierwszej instytucji rzeczywiste oprocentowanie kredytu 5 tys. zł zaciągniętego na 4 lat wynosi 33,25% (okresu spłaty nie można zmienić, a im krótszy tym oprocentowanie rzeczywiste będzie wyższe). W GE Money Banku na kalkulatorze można wyliczyć ratę kredytu – oprocentowanie rzeczywiste nie jest podawane. I tak, dla kwoty 5000 zł spłacanej przez 12 miesięcy rata wyniesie 480,41 zł. Według naszych obliczeń oznacza to rzeczywistą stopę oprocentowania na poziomie 30,9%.
Potencjalni kredytobiorcy mogą się zastanawiać jak to możliwe, by kredyt kosztował ponad 30 proc. wobec limitu oprocentowania na poziomie 22 proc. Wynika to stąd, że rzeczywista stopa procentowa uwględnia nie tylko same odsetki ale także prowizję oraz koszt ubezpieczenia spłaty kredytu. Tego typu ubezpieczenia stały się bardzo powszechne po wejściu w życie przepisów ograniczających oprocentowanie. Banki w ten sposób odbijają sobie część utraconych zysków. Wartość takich polis z punktu widzenia klienta jest raczej niewielka. Chronią one na wypadek utraty zdolności do pracy w wyniku nieszczęśliwe zdarzenia. W takiej sytuacji spłatę rat przejmuje ubezpieczyciel.
Warto to przeanalizować na przykładzie Providenta, który musiał dość poważnie zmienić ofertę, by dostosować ją do antylichwiarskich przepisów. Załóżmy, że pożyczamy 5000 zł na rok (dokładnie na 52 tygodnie, bo raty spłaca się co tydzień). Możemy wybrać opcję bez obsługi w domu – wówczas kredyt dostaniemy na konto i raty też będziemy musieli wpłacać na konto Providenta. Nie jest to zbyt wygodne przy tygodniowym systemie spłaty. Poza tym na przyznanie kredytu trzeba wówczas czekać do 10 dni. Provident więc wyraźnie zniechęca do takiej opcji. Spójrzmy jednak na koszty – rata wyniesie 124,95 zł,a oprocentowanie rzeczywiste to ok. 71,5 proc. Prowizja i oprocentowanie nominalne mieszczą się w ustawowych limitach, oprocentowanie rzeczywiste jest tak wysokie z uwagi na koszt ubezpieczenia.
Jest jeszcze druga opcja – z obsługą domową, w ramach której pracownik Providenta przyniesie nam gotówkę do domu i tam też będzie odbierał raty. W takiej opcji rata tygodniowa to 170 zł. Formalnie oprocentowanie rzeczywiste się nie zmieni, a to dlatego że obsługa domowa nie jest obowiązkowa. Nie ma prawnego obowiązku wliczania tego kosztu do rzeczywistego oprocentowania. Możemy jednak policzyć ile, by ono wyniosło gdyby jednak uwzględnić faktyczny koszt ponoszony przez kredytobiorcą. Będzie to ok. 248 proc. I trudno się dziwić – za wygodę zawsze będzie trzeba płacić.
Wspomnieliśmy o bankach specjalizujących się w szybkiej gotówce oraz o Providencie, który nie jest bankiem, lecz firmą pożyczkową. Spójrzmy teraz na banki uniwersalne dla których kredyty gotówkowe są jedną z wielu form działalności. Od razu można zauważyć większą przejrzystość ofert – łatwo znaleźć zarówno oprocentowanie jak i prowizję. Ceny także z reguły będą niższe.
Na przykład w PKO BP (Szybki Serwisu Kredytowy) 5000 zł pożyczone na 12 miesięcy będzie oprocentowane stawką 11,2 proc. (zmienna) lub 8,2 proc. (stałe). Do tego dojdzie 3% prowizji. W efekcie mamy rzeczywiste oprocentowanie w wysokości 18,5%. W Kredyt Banku do końca września w ofercie będzie Kredyt Błyskawiczny. Oprocentowanie wynosi 9,5%, a prowizja 150 lub 175 zł zależnie od tego czy klient ma konto w KB czy nie (5% prowizji zapłacimy pożyczając mniej niż 3500 zł). I tak przy kwocie 5000 zł pożyczonej na 12 miesięcy rzeczywiste oprocentowanie kredytu wyniesie ok. 16,5%.
Warto pamiętać, ża wakacje można sfinansować także w zupełnie inny sposób. Jeśli mamy konto w banku wówczas najtańszym rozwiązaniem może się okazać kredyt odnawialny. W bankach takich jak mBank, MultiBank, PKO BP, Nordea czy VW Bank direct oprocentowanie takiego kredytu wyniesie między 10 a 13 proc.a prowizje są niższe niż przy kredytach gotówkowych (z reguły 1 proc.).
Ciekawym rozwiązaniem jest również karta kredytowa za pomocą której można zaciągnąć darmowy kredyt prawie na 2 miesiące – wystarczy zapłacić kartą za wycieczkę. Nawet jeśli zadłużenie mieliśbyśmy spłacać dłużej to w niektórych bankach może to być bardziej opłacalne niż kredyt gotówkowy. Np. oprocentowanie kredytu zaciągniętego kartą kredytową Millennium wynosi 9,9% (przez pierwsze 6 miesięcy), a w Nordea Banku 12,5% (do końca czerwca 5,5%). Zdarzają się promocje w ramach których znacznie wydłużony jest okres bezodsetkowy (tzw. grace period). Rok temu taką ofertę miał BPH, a teraz serwis Money.pl, który wydaje kartę z BZ WBK kusi trzema miesiącami bez odsetek.
I wreszcie osoby, które spłacają kredyty mieszkaniowe mogą sfinansować wakacje… zawieszając jedną czy dwie raty swojego kredytu. Wiele banków bez większych formalność pozwoli na taką przerwę. Mamy wówczas w kieszeni pieniądze które musielibyśmy oddać bankowi. Sam kredyt mieszkaniowy będziemy spłacać dłużej lub pozostałe raty ulegną podwyższeniu.