Operacja odbędzie się za pośrednictwem należącego do państwa Banku Gospodarstwa Krajowego. To on, podpisując umowy z poszczególnymi bankami, m.in. komercyjnymi, da im rękojmię, że w razie niewypłacalności firmy spłaci maksymalnie 10 mln euro kredytu.
– Przyjęcie programu przez rząd oznacza, że BGK będzie mógł finalizować umowy z poszczególnymi bankami. A jeśli pojawią się umowy, przedsiębiorcy będą mogli starać się o kredyty. Myślę, że w ciągu tygodnia, najdalej dwóch, umowy będą gotowe – mówi „Polsce” Jacek Barylski, dyrektor departamentu poręczeń i gwarancji w resorcie finansów.
Z informacji „Polski” wynika, że większość banków jest skłonna podpisać ostateczne umowy z BGK, a to spowoduje, że już w czerwcu tzw. mały i średni przedsiębiorca (zatrudniający do 50 osób, takich jest w Polsce ponad 90 proc.) będzie mógł złożyć wniosek kredytowy bez ściągania do banku poręczycieli.
Jeśli rzeczywiście operacja między bankami przebiegłaby gładko, to przedsiębiorcy mieliby się z czego cieszyć. W obliczu kryzysu banki zamroziły bowiem akcję kredytową. W obawie, że borykające się z problemami finansowymi firmy nie będą w stanie spłacić zobowiązań, zaczęły odrzucać wnioski o pożyczki. Banki miały o co się niepokoić – w 2009 r. liczba upadłości polskich firm po raz pierwszy od trzech lat wzrosła.
Kłopoty z uzyskaniem kredytów to zmora wszystkich europejskich firm. Jak wynika z danych Krajowej Izby Gospodarczej, dwie trzecie firm w Europie ma problemy z dostępem do kredytów, a prawie połowa z nich zamierza ograniczyć inwestycje, które wcześniej planowały.
– Dlatego system gwarancji jest krokiem w dobrą stronę – uważa Stanisław Rokicki, właściciel hurtowni obuwia w Białymstoku. Teraz ma szansę dostać kredyt na budowę dużej pralni ekologicznej.
Ekonomiści podkreślają jednak, że państwowe gwarancje nie zwalniają firmy od udowodnienia, że ma zdolność kredytową i jest wiarygodna. Wręcz przeciwnie – przedsiębiorca starający się o pożyczkę musi dołączyć do wniosku informacje o swojej działalności, doświadczeniu kadry zarządzającej oraz strukturze kapitałowej. I te wymogi, zdaniem Ryszarda Petru, ekonomisty z SGH, mogą być przeszkodą w uzyskiwaniu kredytów. – Może się niestety okazać, że bez problemu kredyty dostaną firmy najbardziej doświadczone, a te początkujące będą skazane na upadek.
Tomasz Ł. Rożek