„— Przedstawione zasady uzyskiwania gwarancji BGK są niejasne, wieloznaczne i mogą wręcz utrudnić uzyskiwanie kredytów — uważa Małgorzata Krzysztoszek, ekspert PKPP Lewiatan.
Podobnie twierdzi Janusz Zieliński, ekspert Business Centre Club.
— Można mieć obawy, że tak wiele biurokratycznych obowiązków znacznie ograniczy skuteczność całego systemu wsparcia — mówi Janusz Zieliński.
Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego, nie owija w bawełnę.
— Te warunki są absolutnie nie do spełnienia przez małe i średnie firmy — mówi Jerzy Bartnik”, o czym czytamy w „Pulsie Biznesu”.
„Michał Boni, minister w Kancelarii Premiera, informował, że BGK będzie dokapitalizowany 2 mld zł, a firmy uzyskają jeszcze w 2009 r. bezpieczne kredyty na łączną kwotę 20 mld zł. Banki jednak już od paru miesięcy pokazują firmom figę, a system antykryzysowych gwarancji wciąż nie działa.
Co prawda stosowna ustawa już jest przyjęta przez parlament i 21 kwietnia podpisał ją prezydent, jednak potrzebne jest jeszcze rozporządzenie Rady Ministrów wskazujące wymagania, jakie muszą spełnić ubiegający się o gwarancje państwowe. Jego projekt opublikowało właśnie Ministerstwo Finansów (MF). Poręczenie lub gwarancję BGK będzie można uzyskać maksymalnie do wysokości 60 proc. zaciągniętego kredytu (pierwotnie mówiono o 50 proc.).
Rozporządzenie wymienia całą litanię niezbędnej dokumentacji i informacji, jakie muszą być dołączone do wniosku.
Czy nadmiar biurokracji nie zniechęci firm, a tym samym położy rządowy plan pomocowy? To groźba całkiem realna”, o czym informuje dalej „Puls Biznesu”.
Firma ubiegająca się o kredyt z BGK będzie musiała dołączyć do wniosku m.in. informacje o swojej działalności, doświadczeniu kadry zarządzającej oraz strukturze kapitałów. Wymagane są także m.in. biznesplan, prognozy wyników finansowych oraz rating agencji ratingowej.
Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „Pulsu Biznesu”, w artykule Jarosława Królaka „Rządowy niewypał z gwarancjami”.
A.Ł.