Pomysł przeniesienia obowiązku sporządzania rocznych PIT-ów na urzędy skarbowe należy uznać za trafiony. Z pewnością wpłynęłoby to na oszczędność czasu i pieniędzy podatników, dla których zmorą jest obliczanie rocznego zobowiązania podatkowego. Pojawia się jednak pytanie, czy takie rozwiązanie jest realne w stosunku do wszystkich płacących podatki i jak zadziała w praktyce.
Teoretycznie fiskus dysponuje informacjami na temat przychodów i kosztów podatnika, ponieważ pracodawcy zobowiązani są przesyłać te dane do urzędów skarbowych. Jednak na podstawie takich informacji trudno sporządzić roczne rozliczenie. Podatnicy korzystają przecież z ulg podatkowych, których wysokość jest znana tylko im. Urząd może więc jedynie oszacować roczne dochody podatnika, ale nie ma mowy o obliczeniu końcowej wielkości podatku. Zatem podatnik i tak będzie zobowiązany zebrać wszystkie dokumenty niezbędne do obliczenia rocznego zobowiązania wobec fiskusa i zweryfikować oszacowane przez urząd skarbowy dochody, ponieważ organ podatkowy nie pomoże mu określić wysokości odliczanych ulg od dochodu czy od podatku. Te wielkości, tak jak teraz, musiałby określić sam podatnik.
Trzeba także zwrócić uwagę, że system elektronicznych kont będzie trudny do wdrożenia stosunku do osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą. Przychody i koszty tych podatników nie są stałe, zmieniają się z miesiąca na miesiąc, więc fiskus nie jest w stanie oszacować wielkości rocznego dochodu.
Jedyna informacja, którą posiada urząd skarbowy, to wielkość zaliczek na podatek dochodowy, wpłacanych w ciągu roku. Na tej podstawie trudno jest jednak określić roczny dochód, a tym samym podatek. Tym bardziej, że zaliczki nie są prostą proporcją dochodu osiągniętego przez przedsiębiorcę, ponieważ zaliczka za ostatni miesiąc uzależniona jest od dochodu z poprzedniego miesiąca. Niektórzy przedsiębiorcy zobowiązani są także do sporządzania remanentu rocznego, który również nie jest znany urzędowi skarbowemu.
Źródło: Tax Care