Jeżeli amerykańska gospodarka zacznie rzeczywiście spowalniać, to trudno będzie liczyć na to, aby inwestycje na rynkach wschodzących nadal cieszyły się dużym zainteresowaniem. Zwłaszcza, jeżeli podliczymy stopę zwrotu za kilka ostatnich miesięcy, a nawet lat, a ta jest dosyć zadowalająca. To, czy tak się stanie będzie oczywiście zależeć od publikowanych danych makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych, a także sytuacji w kraju w kontekście przyszłych decyzji Rady Polityki Pieniężnej i wydarzeń w polityce.
Dzisiaj rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie RPP, które jak się oczekuje nie przyniesie żadnych zmian. Oczywiście nigdy nie można wykluczyć zaskoczenia, zwłaszcza, że podwyżka stóp procentowych byłaby fundamentalnie uzasadniona – dynamika płac jest dosyć wysoka, co przekłada się na wzrost konsumpcji społeczeństwa. Opublikowane dzisiaj dane o czerwcowej sprzedaży detalicznej pokazały wyższy od oczekiwanego odczyt na poziomie 16,2 proc. r/r. Poprawia się także sytuacja na rynku pracy – stopa bezrobocia spadła w ubiegłym miesiącu do 12,4 proc., czyli lepiej od prognoz. Z kolei opublikowane wczoraj dane o inflacji bazowej netto zgodnie z oczekiwaniami pokazały jej wzrost w czerwcu do 1,8 proc. r/r z 1,6 proc. r/r. Z kolei rozdźwięk pomiędzy dynamiką sprzedaży detalicznej, a produkcji przemysłowej może w przyszłości doprowadzić do nadmiernego wzrostu importu i przyczynić się do pogorszenia się relacji na rachunku obrotów bieżących. Mimo tego nie można wykluczyć, że członkowie RPP będą chcieli zaczekać z decyzją jeszcze kilka tygodni. Brak podwyżki może tym samym sprawić, że część inwestorów przystąpi do realizacji zysków na złotym.
Na razie nastroje w regionie uległy nieznacznej poprawie po wczorajszej decyzji agencji Fitch, która podwyższyła ze „stabilnej” do „pozytywnej” ocenę ratingu dla Słowacji. W efekcie dzisiaj rano korona słowacka była warta 33,11 EUR, czeska 28,15 EUR, a węgierski forint 245,80 EUR. Biorąc jednak pod uwagę dobre fundamenty naszego południowego sąsiada, taki ruch ze strony Fitcha nie był jednak dla nikogo zaskoczeniem. Tym samym po nieznacznym umocnieniu, w kolejnych dniach nastroje będą zależne od zachowania się rynków światowych.
Tymczasem amerykański dolar wciąż notuje rekordowe minima względem większości walut. Szczególna sytuacja ma miejsce w przypadku funta, gdzie silny trend zaprowadził GBP/USD na nie notowane od 26 lat poziomy w okolicach 2,0650. Symptomy zbliżającego się przesilenia widać natomiast na EUR/USD, gdzie od trzech dni strona popytowa na euro nie jest w stanie poradzić sobie z oporem w okolicach 1,3845, który wynika z 138,2 proc. wydłużenia Fibonacciego. Przed godz. 11:00 za jedno euro płacono 1,3820 USD, a za funta 2,0625 USD. Inwestorzy cały czas obawiają się o kondycję amerykańskiego sektora nieruchomości, a temperaturę dodatkowo podgrzewają zaplanowane na środę i czwartek dane o sprzedaży domów w czerwcu. Z kolei w piątek poznamy dane o wzroście gospodarczym w II kwartale i nastrojach konsumenckich na koniec lipca. Paradoksalnie, jeżeli wszystkie te informacje nie będą radykalnie odbiegać „na minus” od prognoz, to dolar może się nieznacznie umocnić na zasadzie wcześniejszego zdyskontowania negatywnych faktów.