– Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej wspólnie z Ministerstwem Finansów, w ramach przygotowywanej nowelizacji Ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych, zaproponowało zmiany, które budzą ogromne kontrowersje. Czy oznacza to rewolucję dla systemu, dla PTE?
– Pewnie tak, ale dla mnie najważniejszy jest efekt tych zmian dla pracujących Polaków. Przy czym mówiąc o zaproponowanych zmianach nie należy mylić OFE – czyli zbioru indywidualnych kont emerytalnych, któremu nadano osobowość prawną oraz PTE – czyli prywatnego podmiotu wykonującego usługę finansową wobec osób mających swoje indywidualne konta w zarządzanych przez nich funduszach emerytalnych. W dyskusji publicznej OFE i PTE są ze sobą mylone. Stąd wiele nieporozumień. Wracając jednak do skutków ewentualnych kłopotów towarzystw emerytalnych dla uczestników funduszy, należy przypomnieć, że istnieją precyzyjne procedury mające temu zapobiec. Są one jednak zaprojektowane dla w miarę typowych sytuacji. Gdyby w kłopoty wpadło jednocześnie wiele towarzystw emerytalnych, byłoby to wyzwanie dla tych procedur i stosującego je nadzoru. Myślę, że nie należy sztucznie wywoływać takich sytuacji.
– Czy są przesłanki ekonomiczne, które wskazują na to, że zarządzanie obligacjami przez ZUS będzie tańsze i efektywniejsze?
– Zarządzanie przez ZUS jakimikolwiek instrumentami jest nieporozumieniem. Nie po to istnieje zakład, nie to jest jego zadaniem. Nie ma do tego instytucjonalnych kwalifikacji. Tak jak nie ma tych kwalifikacji do produkowania na przykład samochodów – choć gdyby mu kazać, to jakoś by sobie radził. Ale żarty na bok. Uważam, że instytucje powinny zajmować się tym, do czego zostały powołane.
– Na propozycji zmian MF i MPiPS mają zyskać uczestnicy OFE. Od blisko 13 mld zł nie będzie pobierana przez ZUS opłata za zarządzanie aktywami ani prowizja. Argumentem za takim rozwiązaniem jest także to, że kilka osób zarządza portfelem obligacji w Funduszu Rezerwy Demograficznej ZUS – nie pobiera za to prowizji, a FRD osiągał lepsze wyniki niż wiele funduszy emerytalnych.
– Trochę ironizując powiem, że efekt tego zarządzania właśnie widać: FRD świeci pustkami. Czy taki sam los pani minister Fedak chciałaby zgotować tym oszczędnościom Polaków, które proponuje przesunąć na jakieś bliżej nie określone konto w ZUS? Zaproponowane zmiany to próba przejęcia kontroli nad większą częścią strumienia pieniędzy przepływających przez nasze konta w OFE, co dałoby możliwość pozornej poprawy sytuacji finansów publicznych. Pozornej, bo polegałoby to na przesunięciu tej części środków z kont w funduszach (księgowanie memoriałowe) do kont zarządzanych przez ZUS (księgowanie kasowe). W przypadku kasowego nie trzeba zapisywać wartości zobowiązań, a co za tym idzie wydaje się, że tworzy się oszczędności. W rzeczywistości „zamiata się pod dywan”.
– Z symulacji MF wynika, że kapitał każdego uczestnika OFE powiększy się. Po 35 latach oszczędzania kobieta będzie miała na swoim koncie więcej o 4360 zł, a uczestnik systemu emerytalnego – po 40 latach – 5831 zł (przy 5-proc. stopie zwrotu). Czy są to rzeczywiste obietnice? Jak pan, jako jeden z twórców reformy emerytalnej, zapatruje się na takie zmiany w systemie emerytalnym po 10 latach jego funkcjonowania?
– To gruszki na wierzbie. Zabranie środków FRD ośmiesza te kalkulacje. A poza tym walka z kosztami OFE nie może oznaczać zabrania przez budżet z kont Polaków pieniędzy, od których towarzystwa emerytalne pobierają prowizje. Warto tu jednak dodać jeszcze dwa argumenty. Na wysokość przyszłych emerytur mają zdecydowanie większy wpływ stopy zwrotu niż opłaty (co nie znaczy, że i te ostatnie mają, ale niewielki). Dlatego analiza wrażliwości przedstawianych szacunków pokazuje, że są one niewiarygodne. To w gruncie rzeczy populizm. A na dodatek koszty funkcjonowania ZUS są bardzo podobne do kosztów funkcjonowania OFE (po ostatniej obniżce). Dla ZUS (po odpowiednim przeliczeniu) to 2,44 proc., dla OFE to 3,5 proc. minus 0,8 proc. opłaty dla ZUS oraz 0,3 proc. szacunkowy koszt nadzoru, utrzymania rezerw, etc. W sumie faktyczny koszt obsługi przez PTE to około 2,4 proc. wartości strumienia składek. W przypadku funduszy emerytalnych jest jeszcze opłata za zarządzanie, ale po ostatniej obniżce nie wpływa ona istotnie na przedstawiony rachunek, a ponadto ZUS nie zarządza jakimikolwiek aktywami, trudno więc mówić o opłacie. Notabene w ten sam sposób policzone koszty KRUS to 2,8 proc.
A na koniec argument główny, obie części powszechnego systemu mają się wspierać, a nie konkurować ze sobą. Długookresowo obie dadzą podobne wyniki i nie warto na bieżąco się kłócić, która część jest lepsza. Wszak system emerytalny jest przedsięwzięciem długookresowym. l
Rozmawiała Małgorzata Dygas
– Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej wspólnie z Ministerstwem Finansów, w ramach przygotowywanej nowelizacji Ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych, zaproponowało zmiany, które budzą ogromne kontrowersje. Czy oznacza to rewolucję dla systemu, dla PTE?
– Pewnie tak, ale dla mnie najważniejszy jest efekt tych zmian dla pracujących Polaków. Przy czym mówiąc o zaproponowanych zmianach nie należy mylić OFE – czyli zbioru indywidualnych kont emerytalnych, któremu nadano osobowość prawną oraz PTE – czyli prywatnego podmiotu wykonującego usługę finansową wobec osób mających swoje indywidualne konta w zarządzanych przez nich funduszach emerytalnych. W dyskusji publicznej OFE i PTE są ze sobą mylone. Stąd wiele nieporozumień. Wracając jednak do skutków ewentualnych kłopotów towarzystw emerytalnych dla uczestników funduszy, należy przypomnieć, że istnieją precyzyjne procedury mające temu zapobiec. Są one jednak zaprojektowane dla w miarę typowych sytuacji. Gdyby w kłopoty wpadło jednocześnie wiele towarzystw emerytalnych, byłoby to wyzwanie dla tych procedur i stosującego je nadzoru. Myślę, że nie należy sztucznie wywoływać takich sytuacji.
– Czy są przesłanki ekonomiczne, które wskazują na to, że zarządzanie obligacjami przez ZUS będzie tańsze i efektywniejsze?
– Zarządzanie przez ZUS jakimikolwiek instrumentami jest nieporozumieniem. Nie po to istnieje zakład, nie to jest jego zadaniem. Nie ma do tego instytucjonalnych kwalifikacji. Tak jak nie ma tych kwalifikacji do produkowania na przykład samochodów – choć gdyby mu kazać, to jakoś by sobie radził. Ale żarty na bok. Uważam, że instytucje powinny zajmować się tym, do czego zostały powołane.
– Na propozycji zmian MF i MPiPS mają zyskać uczestnicy OFE. Od blisko 13 mld zł nie będzie pobierana przez ZUS opłata za zarządzanie aktywami ani prowizja. Argumentem za takim rozwiązaniem jest także to, że kilka osób zarządza portfelem obligacji w Funduszu Rezerwy Demograficznej ZUS – nie pobiera za to prowizji, a FRD osiągał lepsze wyniki niż wiele funduszy emerytalnych.
– Trochę ironizując powiem, że efekt tego zarządzania właśnie widać: FRD świeci pustkami. Czy taki sam los pani minister Fedak chciałaby zgotować tym oszczędnościom Polaków, które proponuje przesunąć na jakieś bliżej nie określone konto w ZUS? Zaproponowane zmiany to próba przejęcia kontroli nad większą częścią strumienia pieniędzy przepływających przez nasze konta w OFE, co dałoby możliwość pozornej poprawy sytuacji finansów publicznych. Pozornej, bo polegałoby to na przesunięciu tej części środków z kont w funduszach (księgowanie memoriałowe) do kont zarządzanych przez ZUS (księgowanie kasowe). W przypadku kasowego nie trzeba zapisywać wartości zobowiązań, a co za tym idzie wydaje się, że tworzy się oszczędności. W rzeczywistości „zamiata się pod dywan”.
– Z symulacji MF wynika, że kapitał każdego uczestnika OFE powiększy się. Po 35 latach oszczędzania kobieta będzie miała na swoim koncie więcej o 4360 zł, a uczestnik systemu emerytalnego – po 40 latach – 5831 zł (przy 5-proc. stopie zwrotu). Czy są to rzeczywiste obietnice? Jak pan, jako jeden z twórców reformy emerytalnej, zapatruje się na takie zmiany w systemie emerytalnym po 10 latach jego funkcjonowania?
– To gruszki na wierzbie. Zabranie środków FRD ośmiesza te kalkulacje. A poza tym walka z kosztami OFE nie może oznaczać zabrania przez budżet z kont Polaków pieniędzy, od których towarzystwa emerytalne pobierają prowizje. Warto tu jednak dodać jeszcze dwa argumenty. Na wysokość przyszłych emerytur mają zdecydowanie większy wpływ stopy zwrotu niż opłaty (co nie znaczy, że i te ostatnie mają, ale niewielki). Dlatego analiza wrażliwości przedstawianych szacunków pokazuje, że są one niewiarygodne. To w gruncie rzeczy populizm. A na dodatek koszty funkcjonowania ZUS są bardzo podobne do kosztów funkcjonowania OFE (po ostatniej obniżce). Dla ZUS (po odpowiednim przeliczeniu) to 2,44 proc., dla OFE to 3,5 proc. minus 0,8 proc. opłaty dla ZUS oraz 0,3 proc. szacunkowy koszt nadzoru, utrzymania rezerw, etc. W sumie faktyczny koszt obsługi przez PTE to około 2,4 proc. wartości strumienia składek. W przypadku funduszy emerytalnych jest jeszcze opłata za zarządzanie, ale po ostatniej obniżce nie wpływa ona istotnie na przedstawiony rachunek, a ponadto ZUS nie zarządza jakimikolwiek aktywami, trudno więc mówić o opłacie. Notabene w ten sam sposób policzone koszty KRUS to 2,8 proc.
A na koniec argument główny, obie części powszechnego systemu mają się wspierać, a nie konkurować ze sobą. Długookresowo obie dadzą podobne wyniki i nie warto na bieżąco się kłócić, która część jest lepsza. Wszak system emerytalny jest przedsięwzięciem długookresowym. l
Rozmawiała Małgorzata Dygas