Usługi cash back nie planuje Tesco. – Skupiamy się na innych usługach – podkreśla rzecznik Tesco. – Nasze sklepy są czynne całą dobę, a na ich terenie mamy bankomaty.
O cash back nie myślą też mali handlowcy. – Moje obroty są niewielkie – mówi Stanisław Zagórny, właściciel niewielkiego sklepu spożywczego na łódzkim Janowie. – Wprowadziłem płatność kartą i na tym koniec nowinek. Obok jest bankomat i tam można wypłacić pieniądze.
Wygląda na to, że handlowcom w Polsce nie zależy na klientach – dziwi się Marzena Kołodziejska z Łodzi, która ostatnie dwa lata spędziła w Anglii. – Na stacjach benzynowych, w supermarketach, nawet w sklepach osiedlowych – niemal wszędzie mogłam tam wypłacać pieniądze przy regulowaniu rachunku kartą – wspomina łodzianka. – Można było pobrać 200 funtów. Często z tego korzystałam. Szok, że w Polsce cash back dopiero raczkuje.
W lutym cash back umożliwiła firma Komfort, właściciel sieci 120 sklepów z wykładzinami. W kasie można w nich wypłacić 200 zł. – Z usługi mogą korzystać posiadacze wszystkich typów kart – paskowych i czipowych, niezależnie od wielkości zakupu opłaconego kartą – mówi Paweł Kozłowski, specjalista ds. marketingu i PR Komfortu. Cash back oferują też stacje BP, sklepy Społem i hipermarkety Real.
Maciej Gajewski z agencji PR Message House, reprezentującej karty i systemy płatnicze Visa, jest jednak przekonany, że popularność usługi będzie rosła.
– Obecnie pieniądze w tym systemie można wypłacać w 12 tys. sklepów, restauracji, stacji paliw, hoteli w Polsce – mówi Gajewski. – Cash back to standard w Wielkiej Brytanii, krajach skandynawskich, ale tam funkcjonuje już od 20 lat.
Zdaniem Michała Macierzyńskiego, analityka portalu Bankier.pl, cash back zyskałby na popularności, gdyby był wprowadzony we wszystkich sieciach marketów.
– Polacy preferują transakcje gotówkowe, karty służą im przeważnie do wypłacania pieniędzy z bankomatów – tłumaczy Macierzyński. – Bankowcy nie edukują klientów, a obsługa sklepu przeważnie nie wie, jak przeprowadzić taką operację.
Alicja Zboińska