Rosnące indeksy na giełdach i optymizm inwestorów po wynikach spółek w USA sprawiły, że kurs EUR/USD przebił poziom 1,5 dolara.
Euro wzbiło się ponad poziom 1,5 dol. po raz pierwszy od sierpnia ubiegłego roku. Moment ten byłby może i bardziej pompatyczny gdyby takie wzrosty udało się utrzymać, ale i tak sam fakt przebicia okrągłej granicy był chyba wczoraj wydarzeniem dnia.
To oznacza oczywiście, że dolar nadał się osłabiał. Pomagały mu w tym rosnące indeksy, szczególnie po południu, który zyskiwały na fali lepszych od oczekiwań wyników takich spółek jak Yahoo, Morgan Stanley, Cadbury czy Sandisk. Słaba amerykańska waluta przyczyniła się z kolei do wzrostu cen ropy powyżej 80 dol. za baryłkę. Dodatkowo o więcej niż przewidywano zmieniły się zapasy ropy (1,3 mln baryłek).
Czy wczorajsze przebicie (chwilowe) poziomu 1,5 dol. za euro będzie zwiastunem dalszych wzrostów wspólnej waluty? Technicznie jak najbardziej tak, ale należy pamiętać o tym, że takie symboliczne poziomy jeszcze bardziej we znaki dają się krajom, którym zależy na eksporcie, a których waluty nadmiernie się umacniają. Podobne obawy inwestorów widać po tym jak ciężko jest kursowi EUR/USD przebić wspomniany poziom.
Wczorajsza sesja była także kontynuację umacniania się złotego. Nasza waluta zyskała do dolara, kurs USD/PLN spadł do 2,77 złotych. Trochę słabiej było z euro – jednak i tu tendencja póki co wydaje się klarowna i poziom 4,1 powinien być w niedługim czasie testowany. Na wartości stracił także frank, jednak obecny poziom 2,75 zł wydaje się w miarę stabilną przystanią dla tej pary walutowej w krótkim okresie.
Dalsze losy notowań złotego cały czas będą uzależnione od giełdowych indeksów. Można założyć, że najbliższe dni będą jednak stały pod znakiem umacniania się euro i naszej waluty. Dobre nastawienie do złotego widać także po aukcjach obligacji – BGK sprzedał wczoraj papiery dłużne za kwotę 1,5 mld zł przy popycie dwukrotnie przekraczającym podaż.
Pozytywnie na rodzimy rynek walutowy mogła wpłynąć także wypowiedź wiceministra finansów Ludwika Koteckiego, który uważa, że Polska mogłaby wejść do strefy euro w 2014 roku.
Wydaje się więc, że najbliższe dni to wzrosty naszej waluty, podobnie jak wzrostu WIG20 do poziomu 2400 punktów. Jednak panujący trend na głównej parze walutowej zaczyna niepokoić coraz większą liczbę krajów.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo