Szkoła, dodatkowe zajęcia, kursy, ćwiczenia, praktyki – to nie wystarczy, żeby zabezpieczyć przyszłość dziecka. Na start w dorosłość potrzebny jest nie tylko kapitał intelektualny, ale i finansowy. Wystarczy odkładać nieco ponad 200 zł miesięcznie, żeby przez 19 lat uzbierać na opłacenie studiów, czy rozkręcenie własnego biznesu. Albo podróż dookoła świata.
Wychowanie dziecka kosztuje tyle co kawalerka w dużym mieście – od 176 tys. zł do 190 tys. zł. Takie są wyliczenia Instytutu im. A. Smitha, opublikowane w tym roku z okazji dnia dziecka. Obejmują one tylko podstawowe wydatki na wyżywienie, ubrania, szkołę, natomiast nie ma w nich mowy o dodatkowych kosztach związanych z odkładaniem pieniędzy na przyszłość potomstwa. A są to kwestie, o których odpowiedzialny rodzic pomyśleć powinien już w momencie narodzin dziecka. Oczywiście nie wszyscy tak robią, a najczęstszym wytłumaczeniem jest to, że w budżecie domowym brakuje środków na ten cel. Nawet jeśli znajdą się fundusze, to argumentem przeciw oszczędzaniu jest teza, że odkładanie małych kwot nie opłaci się, ponieważ w długiej perspektywie czasowej inflacja i tak „skonsumuje” sporą część uzbieranych pieniędzy. Czy taki pogląd jest słuszny?
Cel jest najważniejszy
Kiedy mowa o oszczędzaniu na potrzeby dziecka zazwyczaj mamy na myśli przyszłe wydatki na studia. Niezależnie od tego, czy nasza pociecha ma zamiar zawalczyć o dyplom, czy nie, nie jest to złe podejście. W planowaniu oszczędności zawsze dobrze jest wyznaczyć sobie cel, jaki chcemy osiągnąć. W ten sposób będziemy bardziej zdyscyplinowani w regularnym odkładaniu pieniędzy, będziemy też mogli mierzyć jak blisko jesteśmy uzbierania zakładanej sumy. Systematyczność to kolejny warunek długoterminowego oszczędzania zakończonego sukcesem. Łatwiej nam będzie go spełnić, jeśli z góry ustalimy, ile pieniędzy będziemy co miesiąc odkładać.
Dobrze jest na starcie wyznaczyć sobie kwotę jaką chcemy uzbierać do czasu osiągnięcia pełnoletniości przez dziecko, albo raczej do momentu, kiedy się usamodzielni. Zazwyczaj jest to 19 rok życia, kiedy młody człowiek kończy szkołę średnią. Mamy zatem przed sobą perspektywę 228 miesięcy na oszczędzanie. To jednak nie koniec, bo przecież mogą pojawić się kolejne wydatki związane ze studiami. Załóżmy, że nasze dziecko pójdzie do uczelni publicznej, nieodpłatnej. Przyjmijmy, że dzienny koszt utrzymania przyszłego studenta to 30 zł, co daje 900 zł miesięcznie. Nie jest to wygórowana suma, ale zakładamy, że student będzie żył oszczędnie. Liczymy też, że dostanie stypendium.
Tu ważna uwaga. Wszystkie szacowane kwoty wyrażone są w wartościach netto. Nie uwzględniają inflacji, podatku od zysków kapitałowych i samych zysków z inwestycji. Posłużmy się Excelem do przekalkulowania, ile pieniędzy po uwzględnieniu tych parametrów potrzebujemy i jaka będzie miesięczna składka.
223 zł miesięcznie
Nasze podstawowe założenia kształtują się zatem następująco: czas oszczędzania – 19 lat, zakładana roczna stopa inflacji – 1 proc. Jest to wartość umowna, ponieważ dzisiaj polska gospodarka znajduje się w deflacji, ale były lata, nie tak odległe (sierpień 2008 r.), kiedy wynosiła 4,8 proc. rocznie. Kolejne założenie jest takie, że roczna stopa zwrotu z naszej inwestycji w przyszłość dziecka wyniesie 3 proc. To znowu czysto teoretyczne założenie. Dzisiaj trudno jest znaleźć lokatę dającą takie odsetki, jednak jeszcze rok temu oferty ze znacznie wyższym oprocentowaniem nie były niczym niecodziennym.
Oszacowaliśmy, że koszt utrzymania naszego potomka przez 5 lat studiów to 54 000 zł. Sprawa nie jest jednak taka prosta. Uwzględniając szacowaną inflację i przy zakładanej stopie zwrotu potrzebujemy na koniec naszego planowanego okresu oszczędzania 65 238 zł, żeby osiągnąć zakładany cel. Mówiąc inaczej, z uwagi na zmianę wartości pieniądza w czasie odłożone dziś 54 000 zł odpowiadają 65 238 zł za 19 lat.
Uzyskanie takiej kwoty wymaga odkładania po 223,55 zł miesięcznie. Przy takich wpłatach samego kapitału uzbieramy przez 19 lat 50 969 zł. Wartość odsetek od tej kwoty (zgodnie z założonymi wyżej kryteriami dotyczącymi rocznej stopy zwrotu na poziomie 3 proc.) wyniesie 17 616 zł. Łącznie 68 585 zł. Jest to wartość brutto, którą musimy pomniejszyć o podatek Belki w wysokości 3 347 zł. Po potrąceniu daniny w budżecie na przyszłe studia zostaje właśnie 65 238 zł. Jest to całkiem spory kapitał na start, niezależnie od tego czy nasze dziecko zdecyduje się uzyskać wyższe wykształcenie, czy może będzie chciało założyć własny biznes czy też ruszyć w podróż dookoła świata.
Wyższa stopa zwrotu
Wartość inwestycji może być wyższa. W naszych wyliczeniach przyjęliśmy bardzo konserwatywne założenia stopy zwrotu, charakterystyczne dla lokaty bankowej. Gdyby rodzice zdecydowali się kupić jednostki funduszu inwestycyjnego zyski mogą być wyższe. Oczywiście z inwestycjami w TFI wiąże się też ryzyko poniesienia straty, jednak długi horyzont inwestycyjny (19 lat) oraz mądre zarządzanie pieniędzmi dają szansę na osiągnięcie satysfakcjonującego zwrotu. Patrząc na dane historyczne widać, że fundusze rzadko wygrywają z głównym indeksem giełdowym WIG i zazwyczaj notują niższe wyniki. Nawet jeśli założymy niższą stopę zwrotu to rezultat może być satysfakcjonujący. W ciągu ostatnich 15 lat WIG rósł średniorocznie powyżej 8 proc. Gdyby inwestycja w fundusz inwestycyjny przyniosła nam 6 proc. zwrotu rocznie, wówczas, przy zachowaniu wszystkich opisanych wyżej założeń, jak inflacja i podatek, po 19 latach na naszym rachunku inwestycyjnym znajdzie się 83 860 zł.
Historyczne dane nie są dobrym doradcą, dają jedynie pewien pogląd na to jak może zachować się rynek. Przy 19-letnim okresie inwestowania rodzic ma wystarczająco dużo czasu, żeby tak porozkładać ryzyka, aby na koniec okresu oszczędzania wahnięcia rynku nie zniweczyły wieloletniego wysiłku. Na początku inwestycji można przyjąć nieco agresywniejszą strategię i np. 60 proc. pieniędzy inwestować w fundusze akcji, a pozostałe w bezpieczne fundusze pieniężne. Z czasem proporcje trzeba zmieniać. Pod koniec inwestowania w portfelu bezpiecznym powinno znajdować się zdecydowanie więcej pieniędzy niż w narażonym na spadki cen portfelu akcyjnym. W ten sposób, kiedy nasze dziecko osiągnie pełnoletniość będzie mogło otrzymać w ramach wyprawki w dorosłość pokaźną sumę pieniędzy.
Jak pokazują dane z Raportu BGŻOptima „Polak Oszczędny 2016 – Czy oszczędność jest dziedziczna?” prawie dwie trzecie rodziców nie oszczędza pieniędzy z myślą o przyszłości swojego dziecka. Na ten cel odkłada lub inwestuje za pomocą produktów bankowych zaledwie 10 proc. badanych. Tymczasem narzędzi pomnażania majątku na taki cel jest wiele. Warto się im przyjrzeć, bo wybór strategii najbardziej odpowiadającej naszym potrzebom i możliwościom nie musi być wcale trudny.
BGŻOptima