Warto rocznicowy rok wykorzystać na realizację śmiałych wizji, które wielu kolejnym pokoleniom zapewnią lepszą przyszłość, bezpieczeństwo i trwały fundament pod przyszłe sukcesy.
Co roku pod koniec grudnia wielu dopada pokusa, by snuć autorskie wizje tego, co może się wydarzyć w światowej gospodarce i globalnym układzie sił przez kolejnych 12 miesięcy. Jest duża szansa, że także tym razem niejeden jej ulegnie. Ja postanowiłem pójść nieco inną drogą. Po pierwsze — skupić się na tym, co nam najbliższe, na polskiej gospodarce, a po drugie — złożyć czytelnikom kilka noworocznych życzeń. Rok 2018 będzie szczególnym czasem obchodów 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Celebrowanie wielkich rocznic ma trudne do przecenienia znaczenie dla utrwalania wiedzy o naszej historii, kształtowania tożsamości i okazywania szacunku wobec tego, co najcenniejsze w spuściźnie naszych przodków.
Zaryzykuję jednak tezę, że bohaterowie tamtego czasu oczekiwaliby jednak od współczesnych czegoś więcej. Czegoś na miarę ich marzeń o wolnej Polsce. Może więc warto rocznicowy rok wykorzystać na realizację śmiałych wizji, które wielu kolejnym pokoleniom zapewnią lepszą przyszłość, bezpieczeństwo i trwały fundament pod przyszłe sukcesy? Niech zatem rok 2018 będzie nie tylko czasem obchodów stulecia niepodległości, ale także czasem Wielkich Polskich Projektów.
Powtórzę za marszałkiem Józefem Piłsudskim i cytującym go w exposé premierem Morawieckim — niech kieruje nami romantyzm celów i pozytywizm efektów. Jak to hasło można przełożyć na konkretne działania? Z fotela prezesa największego banku w Polsce doskonale widać cały przekrój rodzimej gospodarki — od setek tysięcy mikrofirm po największe korporacje. Zawiera się w nim zarówno olbrzymi potencjał rozwoju, ale także liczne ograniczenia, które sprawiają, że wciąż gonimy najlepszych zamiast z jednej z kluczowych pozycji narzucać tempo wyścigu.
Abstrahując od makroekonomicznych wskaźników, wystarczy powiedzieć, że wciąż nie możemy się doczekać polskiego produktu, koncernu czy marki, które byłyby globalnie tak rozpoznawalne jak amerykański GE, japońskie Sony, niemiecki Volkswagen, szwedzka IKEA, duńskie LEGO czy szwajcarskie Nestle. Jestem przekonany, że to jest możliwe w dającej się przewidzieć przyszłości. Najpierw — na zachętę — parę słów o potencjale. Nie mamy się czego wstydzić, ani jeśli chodzi o zdolność do innowacyjnego, nieszablonowego myślenia, ani o liczbę branż, których liderzy, przy pewnym wysiłku, są w stanie zawalczyć, jeśli nie na światowym, to na pewno na europejskim rynku.
Nikt dziś już nie dyskutuje z faktem, że jakość rozwoju jest pochodną innowacyjności gospodarki. Żyjąc w warunkach Gospodarki 4.0 im lepsze stworzymy warunki do tworzenia nowoczesnych technologii, ich dojrzewania i komercjalizowania, tym lepsze zajmiemy miejsce w niekończących się igrzyskach rozwoju i tym lepsza będzie nasza pozycja startowa w kolejnych odsłonach rewolucji zmieniających globalny rynek. Potencjał w tym zakresie mamy niemały, choć nie jest to wiedza powszechna. To Polacy byli autorami takich wynalazków jak choćby lampa naftowa, kamizelka kuloodporna, walkie-talkie, helikopter czy niebieski laser.
ZOBACZ POZOSTAŁE PROGNOZY NA ROK 2018
Żeby nie sięgać tak daleko w przeszłość, z ostatnich sukcesów wystarczy wymienić zwycięstwa drużyn polskich uczelni w kolejnych konkursach na łazik marsjański czy opracowanie metody masowej produkcji grafenu. Dziś stoimy przed szansą, że takich ważnych, choć nie zawsze kojarzonych z polskimi korzeniami, wynalazków pojawi się dużo więcej. Zarówno ustawodawstwo, rosnąca otwartość biznesu na współpracę z naukowcami, jak też popularność wszelkiego typu akceleratorów dla start-upów sprzyjają wyłuskiwaniu prawdziwych pereł w całej masie nowatorskich rozwiązań, które rodzą się nad Wisłą. Żeby jednak na pomysłach się nie skończyło, konieczne jest ich komercjalizowanie, a następnie upowszechnianie.
Ten etap dostępny jest jednak tylko dla podmiotów, które zbudują skalę działania wystarczającą, by jako krajowy lider skutecznie zawalczyć o pozycję na międzynarodowych rynkach. Jest wiele działów gospodarki, w których polskie przedsiębiorstwa mogą być skutecznymi graczami, nie tylko w regionie, ale przynajmniej w skali Europy. Z najbardziej oczywistych warto wymienić choćby branże: IT, meblarską, logistyczną czy rolno-spożywczą. Czasami wystarczy konsolidacja z mniejszymi firmami, w innych przypadkach konieczne jest przezwyciężenie nieufności i branżowych podziałów między głównymi konkurentami, by zbudowana wspólnie skala działania pozwoliła sprostać nieosiągalnym wcześniej wyzwaniom. Życzę więc sobie i wszystkim czytelnikom, by rok 2018 był czasem odwagi mierzenia się z największymi wyzwaniami. Czując PULS BIZNESU nie bójmy się naciskać ENTER na klawiaturze Wielkich Polskich Projektów.
Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP
Wszystkie felietony z serii „Co nas czeka” na łamach pb.pl >>