Hossa na giełdzie lub na rynku obligacji to powód do zadowolenia nie tylko dla kilkuset tysięcy osób, które samodzielnie lokują swoje oszczędności. Cieszyć się może również co najmniej 11 mln Polaków należących do tzw. II filara. Są oni klientami Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE), które właśnie podsumowały miniony miesiąc – jeden z najlepszych w swojej historii. Jak wynika z publikowanych przez OFE statystyk, w czerwcu zarobiły dla przyszłych emerytów średnio 2,8 proc. To więcej, niż gwarantuje najlepsza półroczna lokata bankowa.
Specjaliści nie mają wątpliwości. Tak znakomite wyniki doradcy inwestycyjni, którzy zarządzają pieniędzmi OFE, osiągnęli dzięki hossie utrzymującej się na warszawskiej giełdzie. Główne indeksy, które pokazują, o ile rosły lub spadały kursy spółek (WIG czy WIG20), wzrosły w czerwcu o nawet 7 proc., bijąc kolejne historyczne rekordy. Tymczasem niemal wszystkie fundusze emerytalne inwestują na warszawskiej giełdzie jedną trzecią pieniędzy przyszłych emerytów.
Według „Gazety” zarządzającym sprzyjała też koniunktura na krajowym rynku długu – głównie obligacji i bonów skarbowych (to tutaj OFE lokują większą część swoich portfeli). Rada Polityki Pieniężnej w minionym miesiącu po raz kolejny obniżyła stopy procentowe. Inwestorzy, zwłaszcza zagraniczni, wierząc, że to nie jest jej ostatnie słowo, dalej kupowali polskie papiery skarbowe, windując ich ceny.
Od początku istnienia II filara w Polsce, tj. od połowy 1999 r., fundusze pomnażają składki swoich klientów w tempie ponad 9 proc. rocznie (po uwzględnieniu wszelkich prowizji i opłat). To dużo. Zdecydowanie więcej niż inflacja. – Dla porównania realny zysk z długoterminowych emerytalnych inwestycji na Zachodzie nie przekracza z reguły 3 proc. – wynika z materiałów Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych.
Według obliczeń „Gazety”, jeśli polskie fundusze pomnażałyby pieniądze w dotychczasowym tempie, to przyszli emeryci mogą spać spokojnie. Na przykład Kowalski, który przejdzie na emeryturę za 34 lata, odłożyłby w II filarze na starość około 0,5 mln zł. Jego żona, która przejdzie na emeryturę pięć lat wcześniej – 300 tys. zł. Do tego doszłaby jeszcze druga część emerytury wypłacana przez państwowy ZUS. Oczywiście pieniędzy nie można by było wypłacić jednorazowo.
Ile naprawdę wyniosą emerytury wypłacane uczestnikom II filaru, będzie można się przekonać dopiero za cztery lata. Wtedy bowiem pierwsze osoby nabędą prawo do pieniędzy odkładanych teraz w OFE. Wciąż nie wiadomo, jak będzie wyglądała wypłata. Brakuje odpowiednich przepisów. Według projektów ustaw wypłatą zajmą się zakłady emerytalne, które mają powstać w 2007 r. W tej roli może wystąpić ZUS, inna powołana do tego instytucja lub też obecnie działające firmy ubezpieczeniowe czy emerytalne. Nie wiadomo, ile wyniosą opłaty pobierane przez te instytucje przy wypłacie emerytury. Ostateczne rozwiązanie zależy od przyszłego rządu i parlamentu – czytamy w „Gazecie”.