„Komisja Europejska (KE) obniża prognozy wzrostu gospodarczego dla Unii. Cięcie jest brutalne i bolesne. Dotychczas ekonomiści pracujący na zlecenie Brukseli twierdzili, że w przyszłym roku gospodarka UE będzie rozwijać się w tempie 1,8 proc. Według najnowszej prognozy — uwzględniającej skutki kryzysu finansowego na świecie — Unię czeka niemal stagnacja. PKB wzrośnie zaledwie o 0,2 proc.” – czytamy w „Pulsie Biznesu”.
„Podobny, czarny scenariusz dotyczy strefy euro. Według KE, gospodarka Eurolandu w przyszłym roku spowolni do zaledwie 0,1 proc. To najsłabiej od 1993 r. Przed wybuchem kryzysu spodziewano się dynamiki 1,6 proc. Mocno poniżej wcześniejszych oczekiwań będzie też rosła konsumpcja (0,4 zamiast 1,5 proc.), zmniejszą się inwestycje (spadek z 1,2 do -2,6 proc.), a ludzie będą tracić pracę (zatrudnienie spadnie o 0,4 proc., a zakładano wzrost o 0,5 proc.)” – informuje dalej „Puls Biznesu”.
„Na tym tle bardzo dobrze wypada Polska. Według KE nasze PKB w przyszłym roku wzrośnie o 3,8 proc. Co prawda przed wybuchem kryzysu Bruksela przewidywała wzrost o 5 proc., ale i tak nie mamy się czego wstydzić. Jeśli sprawdzi się scenariusz komisarza Almunii, nasza gospodarka będzie jedną z najszybciej rozwijających się w Unii. Lepsze perspektywy mają tylko Rumunia, Bułgaria i Słowacja.
— KE zakłada, że kryzys finansowy dotknie nas znacznie słabiej niż inne kraje. Tak silne hamowanie jak w strefie euro lub Wielkiej Brytanii nam nie grozi — mówi Agnieszka Decewicz, ekonomistka Pekao”, o czym informuje dalej „Puls Biznesu”.
Komisja Europejska przygotowała dla Polski prognozy nie tylko PKB. Z szacunków KE wynika, że w przyszłym roku inwestycje wzrosną o 8,8 proc., a zatrudnienie o 0,5 proc. Prognozy sporządzone przed kryzysem zakładały wzrost tych wskaźników odpowiednio o 12 i 1,3 proc.
Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „Pulsu Biznesu“, w artykule Jacka Kowalczyka „Kryzys namalował nową mapę Europy”.
A.Ł.