„Zaplecze administracyjne jest zbyt małe. Chyba żaden urząd w Polsce nie ma tak małego back-office’u – mówi w wywiadzie dla „WSJ Polska” Stanisław Kluza, przewodniczący KNF” – czytamy. „[…] Budżet urzędu obciąża także umowa na dzierżawę systemów informatycznych NBP. To koszt rzędu 14,5 mln rocznie”.
„Rosnące obowiązki KNF dają się we znaki TFI i firmom. – Są takie spółki, które złożyły prospekt w pierwszej połowie 2007 r. i do tej pory czekają na decyzję – mówi Beata Stelmach, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych. W niektórych przypadkach nie bardzo wiadomo, dlaczego tak się dzieje. […] Opóźnienia oznaczają dla emitentów oraz TFI realne straty – debiut funduszu lub spółki w pierwszej połowie 2007 r. zakończyłby się sukcesem, bo akcje i jednostki sprzedawały się wówczas na pniu. Teraz sytuacja zmieniła się diametralnie – pisze „WSJ Polska”.
„Eksperci twierdzą, że opóźnienia wynikają ze zbyt wygórowanych wymagań KNF wobec podmiotów. – Rynek rozwinął się przez ostatnie lata, a metody nadzorcze pozostały takie same jak przedtem. Do tego doszła jeszcze integracja nadzorów, na którą poświęcono mało czasu, a efekty której nie są jeszcze zbyt widoczne” – czytamy w „WSJ Polska”.
Stanisław Kluza na łamach „WSJ Polska” zapewnia jednak, że urząd pracuje nad nowym modelem nadzoru opartym o kontrolę ryzyka. Nie zdradza jednak, kiedy nowy model mógłby być wdrożony. Przewodniczący KNF zapowiada także, że pozytywne efekty połączenia nadzorów powinny być widoczne najpóźniej za dwa lata.
Więcej na ten temat w dzisiejszym „The Wall Street Journal. Polska”, w artykule Marty Chmielewskiej-Racławskiej „Przeciążony nadzór finansowy”.
ng