"– Dostaliśmy wszyscy od naczelnika nakaz spisywania nazwisk i adresów z listów, które są wysyłane przez ZUS i docierają do adresatów między 10 a 15 grudnia. Mają one charakterystyczne zielone logo ZUS i są wysyłane z Warszawy. Każdy z nas ma takich listów do kilkudziesięciu. Adresy te trafiają następnie do naczelnika i on rozdaje je tym listonoszom, którzy są akwizytorami Pocztyliona" – mówi „Rz” jeden z listonoszy, który z obawy przed utratą pracy woli pozostać anonimowy. "– Już drugi raz dostaliśmy taki nakaz. To samo było w ramach Letniej Akcji Pocztyliona, jak była nazywana, między 10 a 15 czerwca. Wcześniej nie było takich sytuacji."
Zdaniem rozmówców gazety, jeśli to prawda, oznacza to nie tylko nierówną konkurencję między funduszami, ale i łamanie przepisów ustawy o ochronie danych osobowych. "– Będziemy wyjaśniać to z PTE. Taka praktyka na pierwszy rzut oka wydaje się naganna" – przyznaje Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF. Ale zaznacza, że informacje te należy potwierdzić.
Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że akcja nie dotyczy tylko jednego urzędu pocztowego. "Widać to, gdy czyta się artykuły z gazetki Poczty Polskiej na temat sukcesów tzw. Letniej Akcji Pocztyliona. Najlepiej obrazują to jednak efekty. Przed losowaniem w lipcu Pocztylion wykazał się zaskakującą skutecznością. Opanował aż 17 proc. rynku (ok. 24 tys. osób), gdy w czerwcu miał zaledwie 8 proc. (1,6 tys.). Zwykle udział Pocztyliona w sprzedaży na rynku pierwotnym oscyluje między 1 a 2 proc. Wcześniej przed losowaniami rósł, podobnie jak większości OFE, maksymalnie do 4 proc.", czytamy w "Rz".
Więcej na ten temat w "Rzeczpospolitej".