Jest to jednak sposób dość kosztowny. W BZ WBK stawka za prowadzenie takiego rachunku jest negocjowana, ale wynosi ona ok. 100 złotych miesięcznie. Jeśli założymy, że inwestycja trwa dwa lata, to łączny koszt takiego rachunku to 2,4 tys. zł. Jeszcze drożej jest w PKO BP. Rachunek zamknięty, czyli taki, z którego pieniądze są przelewane po zakończeniu inwestycji, kosztuje 3,6 tys. zł. Rachunek otwarty, w którym pieniądze są przelewane po zakończeniu konkretnego etapu prac, jest jeszcze droższy – 4,5 tys. zł.
– Kilka razy zdarzyło się, że klienci chcieli kupić mieszkanie za pośrednictwem takiego rachunku, ale zrezygnowali, gdy się okazało, ile taki rachunek kosztuje – przyznaje Jarosław Szanajca, prezes Dom Development.
Nic dziwnego, że nie jest to produkt zbyt popularny.
– Taki rachunek jest w naszej ofercie od 2004 roku, ale nie cieszy się on dużą popularnością. W skali całego kraju mamy kilkaset takich rachunków – przyznaje Piotr Gajdziński z BZ WBK.
Bankowcy liczą jednak na to, że w związku z pogorszeniem sytuacji deweloperów popularność tego typu rachunków wśród klientów się zwiększy. Obawiając się kłopotów finansowych deweloperów czy nawet ich bankructwa, klienci mogą chętniej decydować się na tego typu rozwiązanie. Nie zgadza się z tym Ryszard Matkowski, były wiceprezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast.
– Jeśli teraz na rynku na klientów czeka bardzo dużo gotowych mieszkań, to żaden rachunek powierniczy nie jest nam potrzebny.
Prezes Matkowski dodaje jeszcze, że klient, który korzysta z rachunku powierniczego, nie jest też w pełni bezpieczny w wypadku bankructwa dewelopera.
– Bezpieczne są tylko te pieniądze, które pozostają na
rachunku powierniczym, a te przekazane już deweloperowi w praktyce mogą być nie do odzyskania – mówi Ryszard Matkowski. Jednak właśnie dlatego najbardziej popularne są w Polsce rachunki zamknięte.
– Rachunki otwarte są w ofercie banków, ale nie przypominam sobie, by w ostatnim czasie jakikolwiek deweloper uzyskał taki rachunek. Rachunki zamknięte są bezpieczniejsze dla klienta i dla banku – mówi Iwona Załuska z Upper Finance.
A co o rachunkach powierniczych sądzą deweloperzy?
– Nie mamy rachunków powierniczych, głównie z tego powodu, że sprzedajemy mieszkania w systemie 20/80, czyli pierwsza wpłata w wysokości 20 proc., a reszta po zakończeniu inwestycji. Robienie rachunku powierniczego na 20 proc. nie ma sensu – mówi Piotr Hirny, prezes Hirny BD.
– My się przed tymi rachunkami nie bronimy. Jeżeli banki na większą skalę przygotują takie rachunki i klienci będą chcieli z nich korzystać, to i my nie będziemy protestować
– uważa z kolei Wojciech Ciurzyński, prezes Polnordu.
Deweloperzy mają nadzieję, że jeśli rachunków powierniczych będzie więcej i będą na nich pieniądze, to banki zaczną chętniej udzielać im pożyczek, mając pełne gwarancje, że wybudowane mieszkania zostaną sprzedane.
Gazeta Prawna 5.12.2008 (238) – forsal.pl – str.A10
Roman Grzyb